🥏 Nie Chcę Mieć Więcej Dzieci
Autor: Nie tylko kobiety są przeciwne zostać matkami faceci często też są nie gotowi . Mam przyjaciółkę która jest w żwiązku nieformalnym 15lat, są bezdzietni kiedyś nie chcieli dziecka teraz kiedy chcą jakoś im się nie udaje, Ona 33l. On 35l.Oboje czują upływające lata i czują teraz strach przed bezdzietnością. kobieta.wp
Jestem "bezdzietną lambadziarą" i jest mi z tym świetnie. Dzieci nie mam i nigdy mieć nie zamierzam. Planuję za to głośno mówić o tym, jak ważny jest dostęp do legalnej aborcji. Nawet tej na życzenie. Przykro mi droga prawico, takich kobiet jest więcej. Nie mam męża ani dzieci i mieć ich nie zamierzam. Mam za to całkiem wygodne, dostosowane do własnych potrzeb życie, pracę, w której się spełniam i pasje, którym poświęcam swój wolny czas. Gdy jestem zmęczona, odpoczywam, gotuję, bo lubię, sprzątam, bo cenię sobie porządek. Bez presji i myśli, że wszystko to jest dla kogoś, bez kombinowania, jak ogarnąć dom, rodzinę i jeszcze jakoś znaleźć czas dla siebie. Chodzę po restauracjach, na drinki, do galerii sztuki. Nawet do kina czy na koncert wolę pójść sama, by bez przeszkód poddać się emocjom. Czasem uprawiam niezobowiązujący seks, mam swoich przyjaciół i swoje zasady. Niektórzy twierdzą, że nic nie wiem o życiu, że może powinnam sobie kogoś znaleźć, że dopiero jak urodzę dziecko, dowiem się, co jest ważne. Popularne w magazynie Ktoś nazwie mnie egoistką, inny wykrętem, kolejny bezdzietną lambadziarą. I wiecie co? Jest mi to zupełnie obojętne. Ani myślę swojego życia zmieniać, dostosowywać się do ogólnie przyjętych schematów i spełniać oczekiwań ludzi wokół. Ile razy zdarzyło Wam się słyszeć, że kobieta ma robić to, to i to? Stworzona jest do tego czy tamtego. Jej powinnością jest... Bardzo długo, od dzieciaka uczona byłam, że mam umieć gotować, upiec ciasto, posprzątać, że rodzina to najwyższa wartość, a najgorsze, co może mnie spotkać, to bycie starą panną i bezdzietność. Według słownika moich babć czy ciotek starą panną już jestem, a w dodatku w dupie mi się poprzewracało. Bo jak można nie wypełniać woli boskiej, nie marzyć o ślubie, nie płodzić "bąbelków"? To właśnie rodzenie dzieci zdaje się być dla wielu ludzi w Polsce najwyższą kobiecą powinnością. Ok, bycie matką może być piękne i dawać satysfakcję, okazać się pełnią szczęścia. Są kobiety, które o tym marzą, oddałyby wszystko za to, by zajść w ciążę, cieszą się macierzyństwem. Ale skoro one mogą wybrać taką ścieżkę, dlaczego ja nie mogę obrać innej? Seksu przed ślubem uprawiać nie można, bo grzech, ale jak już uprawiasz i wpadniesz: taka wola boska. Prezerwatywy czy inne formy antykoncepcji? Zło. Ale otwórz kalendarzyk i jak dzieci nie chcesz, to licz tak, żeby ich nie było. Aborcja? Grzech najcięższy, nawet jeśli masz urodzić dziecko bez czaszki. A jak już urodzisz, nie ważne, czy zdrowe, czy z wadami lub chore, zapomnij, że byłaś. Nie jesteś już Emilką. Teraz jesteś matką. Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek zdążył już ogłosić, że kobiety stworzone są do rodzenia, a nie robienia karier. W jego mniemaniu ja i inne podobne mi trzydziestolatki, bez rodzin i planów na rodziny zakładanie, jesteśmy degeneratkami niegodnymi szacunku. Żadne z nas patriotki, marne z nas Polki Ostatnio w rozmowie z jedną z "dzieciatych" koleżanek usłyszałam, jak wielkim bólem może być życie. Samotna matka, bez wsparcia, bez krzty wolnego czasu. Poszła do szkoły, by choć na chwilę wyrwać się z domu. Marzyła o tym, by przez badania przejść w szpitalu. Szwankowalo jej zdrowie, w szpitalach przez pandemię nie ma odwiedzin, a ona pragnęła tylko na chwilę uciec i pierwszy raz od dwóch lat się wyspać. Inna koleżanka, jeszcze z czasów studenckich, rzuciła naukę i wróciła do rodzinnego miasteczka po tym, jak zaszła w ciążę. Pamiętam, jak płakała, że świat jej się wali. Kolejna - obarczona złymi genami - przerażona była wizją urodzenia nieuleczalnie chorego dziecka. Gdy zaszła w ciążę, mówiła otwarcie - jeśli badania prenatalne wyjdą źle, zrobię aborcję, nie stać mnie na heroizm. Wtedy jeszcze miała wybór. Ostatnio w Polsce rozgorzał temat tego, czy każda kobieta powinna rodzić dzieci i co zrobić z tymi, które owych dzieci nie chcą. Wszystko za sprawą córki byłego prezydenta, celebrytki Aleksandry Kwaśniewskiej. Skończyła 40 lat, od dawna ma męża, a potomstwa ani widu, ani słychu. Ciągle dopytywana o to, kiedy dzieci i dlaczego jeszcze ich nie ma, nie wytrzymała. - Wiemy, że macierzyństwo jest ogromnie ważne dla wielu kobiet, ale to nie powód, by te, które dzieci nie mają, były albo ignorowane, albo zmuszane do wiecznego tłumaczenia się ze swoich życiowych decyzji - oznajmila w jednym z wywiadów. - Szanujmy wybory innych ludzi. Nic nam do tego - dodała. I niby wszystko, co powiedziała, jest zupełnie oczywiste, okazuje się jednak, że nie dla każdego. Są tacy, którzy do rodzenia najchętniej by kobiety zmusili. W imię własnych przekonań i bzdurnych racji. Protest kobiet w Warszawie fot. MAREK BEREZOWSKI/REPORTER Podobne scenariusze pisało życie, pisali też twórcy seriali czy powieści. Weźmy choćby jedną z popularniejszych w ostatnich latach produkcji “Opowieść podręcznej” na podstawie powieści Margaret Atwood. Kobieta zrównana została tam z inkubatorem, stała się maszynką do produkcji niemowląt. Nie trzeba jednak fikcji, by zobaczyć, do czego prowadzi zakaz aborcji oraz antykoncepcji i zmuszanie kobiet do rodzenia. Nicolae Ceauşescu - prezydent Rumunii w latach 1967 do 1989 - wymyślił sobie, że jego kraj stanie się potęgą. Dyktator miał ambitne plany - chciał doprowadzić do sytuacji, w której w 2000 roku na świecie żyłoby 25 milionów Rumunów. Zmienił prawo tak, by dzieci rodziło się jak najwięcej, - Nie ma w Rumunii miejsca dla kobiety, która nie jest matką - mówił. Rumunki rodziły, zmuszone przez prawo, a później swoje potomstwo porzucały. Młodych Rumunów było tak dużo, że sierocińce szybko się przepełniły, a maluchom zamiast imion, zaczęto nadawać numery. Powstały dwa odrębne kręgi piekielne - jeden to życie kobiet zmuszanych do rodzenia, drugi to życie dzieci, porzuconych, egzystujących w skrajnym ubóstwie, bez jakichkolwiek szans na godne życie. Wszystko w ramach chorej wizji dyktatora. Czy Polki czeka podobna przyszłość? Ekstremiści marzą o tym, by zakazać aborcji, ba, pojawiły się nawet pomysły zakazu antykoncepcji i… rozwodów. Minister edukacji i nauki Przemysław Czarnek, jeden z najbardziej kontrowersyjnych polityków PiS, zdążył już ogłosić, że “zakazuje dzieciom i młodzieży interesowania się seksualnością”, a kobiety stworzone są do rodzenia, a nie robienia karier. - Jak się pierwsze dziecko rodzi w wieku 30 lat, to ile ich można urodzić? To są konsekwencje mówienia kobietom, że nie muszą robić tego, do czego zostały przez pana Boga powołane - mówił swego czasu występując na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. W jego mniemaniu ja i inne podobne mi trzydziestolatki, bez rodzin i planów na rodziny zakładanie, jesteśmy degeneratkami niegodnymi szacunku. Żadne z nas patriotki, marne z nas Polki. Jest XXI wiek, końcówka 2021 roku, świat od blisko dwóch lat zmaga się z pandemią, która pochłonęła już (według oficjalnych szacunków) prawie pięć milionów ofiar, po wybuchu wulkanu płoną Wyspy Kanaryjskie, za chwilę zaczną się coroczne pożary w Australii, pali się już nawet tajga, a to oznacza postępujące zmiany klimatu. Tymczasem w Polsce ludzie całą uwagę poświęcają temu, czy dwóch mężczyzn może tworzyć związek, a kobiety są pełnoprawnymi ludźmi i mogą decydować o sobie. Mija dokładnie rok, odkąd upolityczniony i - co tu dużo mówić - nielegalny Trybunał Konstytucyjny pod wodzą magister Julii Przyłębskiej - zdecydował, by zaostrzyć i tak już ostre prawo antyaborcyjne. Jeszcze niedawno mogłyśmy przerwać ciążę gdy padłyśmy ofiarą gwałtu, zagrażała naszemu życiu, lub płód był uszkodzony, a naszemu przyszłemu dziecku groziła nieuleczalna choroba i/lub kalectwo. Życie płodów okazało się jednak ważniejsze, niż życie kobiet i ostatnia przesłanka została Polkom odebrana. Wraz z wyrokiem Trybunału (nie)Konstytucyjnego świat wielu kobiet w Polsce się zawalił. Kto by jednak myślał o ich przyszłości, skoro udało się ocalić ileś zlepków komórek? Gabinety psychiatrów zapełniają się pacjentkami w tragicznym stanie psychicznym, przerażonymi wizją urodzenia dziecka z wadą letalną. W tej chwili wizyta u psychiatry to już ostatnia, jedyna szansa na legalne przerwanie ciąży w kraju. Pytanie tylko, dlaczego Polki najpierw muszą upaść na dno, doświadczyć głębokiej depresji, popaść w lęki, by móc poddać się zabiegowi i jakoś wracać do normalnego życia? Jarosław Kaczyński nazwał prezes TK Julię Przyłębską "towarzyskim odkryciem" fot. ANDRZEJ IWAŃCZUK/REPORTER Kobiety cierpią, osobiste tragedie przeżywają całe rodziny, a polscy politycy i działacze tak zwani pro life kpią i szykują nam jeszcze większe piekło. Dlaczego aborcją embriopatologiczną zajmował się Trybunał Konstytucyjny? Bo Jarosław Kaczyński i jego pobratymcy z PiS bali się załatwić sprawy w Sejmie. Później ten sam Jarosław Kaczyński splunął w twarz Polskim kobietom, oznajmiając, że “każdy średnio rozgarnięty człowiek może sobie aborcję za granicą załatwić, taniej lub drożej”. Wszak wcale nie chodziło o to, by kobiety nie robiły aborcji. Chodziło o to, by nie przeprowadzały jej w Polsce. Tymczasem wrota piekieł otwierają się na nowo, a polscy ekstremiści dokładają do pieca. 22 września Fundacja Pro złożyła w Sejmie projekt ustawy całkowicie zakazującej aborcji. Oficjalnie chcą ścigać “przestępców aborcyjnych”, w praktyce chodzi o to, by za przerwanie ciąży karać jak za morderstwo. W każdym możliwym przypadku, bez względu na okoliczności. Zagrożenie życia matki? Gwałt? Nic się nie liczy. Płód miałby zostać zrównany z człowiekiem, terminacja ciąży z zabójstwem. Ścigane byłyby same matki, jak i osoby pomagające im aborcję przeprowadzić. Ba, już nawet usuwanie płodu za granicą uznawane byłoby przez polskie prawo za przestępstwo. Czy właśnie ku temu dąży dziś PiS we współpracy ze wspominaną już Julią Przyłębską? To ona dopiero co orzekła, że polskie prawo stoi ponad prawem unijnym. Chwilę wcześniej Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której wezwał wszystkie kraje wspólnoty do zagwarantowania kobietom prawa do aborcji na życzenie. Nie ma mowy... takie rzeczy nie w Polsce. Jarosław Kaczyński splunął w twarz Polskim kobietom, oznajmiając, że “każdy średnio rozgarnięty człowiek może sobie aborcję za granicą załatwić, taniej lub drożej”. Wszak wcale nie chodziło o to, by kobiety nie robiły aborcji. Chodziło o to, by nie przeprowadzały jej w Polsce Czy PiS odważy się pójść dalej? A może po raz kolejny posłużą się “towarzyskim odkryciem” Jarosława Kaczyńskiego i to Julia Przyłębska zakaże aborcji w każdym możliwym przypadku? Póki projekt ustawy Fundacji Pro nie trafi pod obrady Sejmu, możemy czuć się stosunkowo bezpieczne. W Polsce prężnie działają organizacje, jak Aborcyjny Dream Team, czy Kobiety W Sieci - aborcja po polsku. Kobieta ciągle nie może być karana za terminację ciąży. Ciągle mamy prawo wybierać, możemy urodzić, lub zdecydować o aborcji. Zażyć pigułki poronne w domu lub wyjechać za granicę. Ba, inne kraje Unii Europejskiej wyciągają pomocne dłonie do pozbawionych praw Polek. Już zaraz po wyroku TK pomoc polskim kobietom oferowały Szwedki, teraz rząd Belgii zdecydował opłacać nam ewentualne zabiegi. Dlaczego jednak ciągle musimy szukać czegoś poza, bić się o własne prawa, naginać zasady? Gdy 22 października 2020 roku zapadł wyrok w sprawie aborcji, w Polsce szalała pandemia, a ja chora i uwięziona w kwarantannie, płakałam przerażona tym, co dzieje się w kraju. Niewiele później w rozmowie z przyjacielem wyznałam, że nie chcę mieć dzieci, nie tutaj, nie w kraju pełnym zakazów, pozbawionym jakiejkolwiek empatii. Spójrzcie tylko, nie można “zabijać” zarodków, ale dzieci-uchodźcy na granicy polsko-białoruskiej mogą umierać w męczarniach. Drodzy obrońcy płodów. Dziś kobiety są dużo mądrzejsze, wiedzą, jak wykonać aborcję, są zdeterminowane. Dziś zakaz nie sprawi, że ktoś do rodzenia kobietę zmusi. A jeśli będzie trzeba, znów się zorganizujemy, wyjdziemy na ulice i będziemy pomagać swoim “siostrom” w potrzebie. Każda władza kiedyś mija, Wy też miniecie.
Pary bezdzietne mają jednak z pewnością więcej czasu dla siebie i mniej rozpraszaczy, jak dzieci, które są dobrym pretekstem, by nie starać się już o siebie. Dzieci mogą pełnić taką rolę, ale przecież praca także wypełnia nasze życie i też może być pretekstem. Rutyna sprawia, że tracimy uważność na siebie.
Bycie matką jest fascynujące. Szczególnie dla innych osób. Kiedyś pytali stale, kiedy będziesz miała dziecko, potem, kiedy rozwiązanie, zaglądając do wózka padały pytania o imiona i o to, czy karmisz, gdzie czapeczka i czy to dziecko całe w różowym to chłopczyk. Teraz, kiedy w końcu już jesteś mamą, notorycznie pada pytanie, czy będziesz mieć więcej dzieci. Zwykle nie bywam dłużna i pytam „a Ty”? I tutaj często pojawia się „yyyy, no… eeee”. A ja wiem na pewno i podpowiadam – jak poznać, że nie chcesz mieć więcej dzieci? FujWzdrygasz się na widok wymiotów, obślinionych śliniaczków, lepkiej buzi. Jako osoba bezdzietna nie wyobrażałaś sobie, że widok kupy pozostawi Cię niewzruszoną. A potem stajesz się matką i nawet wtedy, kiedy masz kupę za paznokciami, wzruszasz ramionami, przecierasz ręce zawsze znajdującą się pod ręką mokrą chusteczką i jedziesz dalej z koksem. Nic wielkiego. Kiedy dzieci podrosną, sama świadomość grzebania w pampersie znowu jest obrzydliwa. Kulki Małpie gaje, kulkolandy, aquaparki, zamknięte place zabaw, w których cały czas ktoś jęczy, piszczy, płacze lub krzyczy – zamiast przystanąć, sprawdzić cennik i wiek, od którego można dziecko zostawić, a samemu czmychnąć na zakupy, omijasz z daleka? To dobry znak tego, że nie chcesz mieć więcej dzieci. Słodkie ciuszki, piszczące zabaweczki, odjechane wózki, kocyki od projektantów Kupa złomu, nie robią na Tobie żadnego wrażenia? Ewentualnie w myślach wzdychasz na wspomnienie fortuny, którą w wielkich torbach wyładowanych różowym badziewiem hurtowo oddawałaś znajomym? Kocyk za 300 zł? Po Twoim trupie! I ile to tak naprawdę jest 31 miesięcy? Dlaczego producenci sprzętów dla dzieci każą Ci wysilać się matematycznie przy zakupie prezentu na urodziny roczniaka znajomych? Małe dzieci Nie roztapiasz się na widok noworodka? Nie płaczesz na reklamie ze szczeniaczkami? Widok kobiety w ciąży nie powoduje ukłucia zazdrości? Nie zapisujesz fajnych imion dla dzieci? Kiedy w rodzinie lub znajomym urodzi się dziecko, główną myślą, która Ci towarzyszy patrząc na słodkie zawiniątko jest „mnie nie oszukasz”! Ciąża, poród, połóg, karmienie na żądanie, pogryzione sutki, wstawanie w nocy bilion razy, ząbkowanie, odpieluchowanie, odsmoczkowanie? Podziękuję. Ciuchy Zamiast maminego dresu w szarym kolorze, który wszystko przyjmie, wygodnych butów na płaskim obcasie, spodni, w których można wykonywać dowolne akrobacje podłogowe, obowiązkowym kurku na głowie, który na szybko, niedbale zaplotłaś o 5 rano, ale o 5 po południu nadal masz na głowie i torby z Ikea, w której zmieści się pół lodówki przekąsek, ubranie na zmianę i na każdą pogodę, pięć ulubionych przytulanek, książeczki, smoczki, butelki, kocyki, pieluchy, zamiast tego kupujesz białą spódnicę, obcisłe rybaczki, szpilki, wiszące kolczyki i mikroskopijną torebkę. Tak, jesteś gotowa „wyjść z pieluch”. Mokre chusteczki Kiedyś wydawało Ci się, że wynalazca mokrych chusteczek powinien dostać Nobla za wyjątkowe zasługi dla ludzkości? Przecierałaś mokrymi chusteczkami i brudne buty i kokpit w samochodzie i kuchenny stół i zakurzoną szafkę? Piąteczka. Kto tego nie robił, chyba nie był prawdziwym rodzicem na polu walki. Otóż to mija i nastaje dzień, w którym tak bardzo nie chcesz znaleźć się na dziale dziecięcym w supermarkecie, że znowu radzisz sobie w życiu bez mokrych chusteczek. Waga po ciąży Nieuchronnie minął czas, w którym możesz sobie pozwolić na dowolną dietę, bo w końcu po co się spinać, skoro jeszcze nie zakończyłaś reprodukcji? Albo karmisz, albo jesteś w ciąży, albo pomiędzy jednym dzieckiem, a kolejnym. Schudniesz, kiedy rodzina będzie w komplecie. Kiedy nie chcesz mieć więcej dzieci, ta wymówka staje się lekko nieaktualna. Szczególnie, jeśli w ciąży byłaś ostatni raz 6 lat temu. Inni dorośli Twoi znajomi z „Mamy Antka”, „Mamy Zuzi”, „Taty Kazika”, zaczynają znowu mieć normalne imiona i spotykając się z nimi chcesz porozmawiać na inny temat niż przebieg ciąży, ząbkowanie i wybór przedszkola. O nie! Jest wiele niewiadomych w Twoim życiu – czy chcesz mieć psa? Może. Czy chcesz zmienić samochód? Kiedyś. Czy chcesz kupić dom? Prawdopodobnie. Jest jednak jedno pytanie, na które na pewno znasz odpowiedź i podajesz ją w każdej sytuacji i niezależnie od osoby pytającego bez zastanowienia, niemal krzycząc. Czy chcesz mieć jeszcze jedno dziecko? Nie! Nie! Na pewno nie!♦To pisałam ja, mama wkrótce sześcioletnich trojaczków. Na ten moment bardziej prawdopodobne wydaje mi się lądowanie na księżycu niż urodzenie kolejnego dziecka. Pozdrawiam w szpilkach i wiszących kolczykach. Zdjęcie: źródło. Nieźle się napracowałam, żeby napisać dla Ciebie ten post, uff. Teraz czas na Ciebie, razem tworzymy to miejsce. Będzie mi miło, jeśli pozostaniemy w kontakcie. Jest kilka opcji:iZostaw proszę komentarz. Dla Ciebie to moment, a dla mnie istotna mój fanpage na Facebooku, dzięki temu będziesz na ten tekst trafia do Ciebie – podziel się nim ze śledzić mnie na Instagramie, gdzie oprócz fotek moich dzieciaków znajdziesz całą masę zdjęć żarcia i butów!
Twierdzą, że to ja nie chcę mieć dzieci i przekonałam go do tego — zdradza 38-letnia Paulina W Polsce jest coraz więcej jedynaków. — Niestety obecnie zwyczajnie nie stać mnie na drugą
Coraz więcej kobiet nie chce mieć dzieci. Okazuje się, że takie podejście może mieć wiele wspólnego z ilorazem inteligencji. Zobacz, co ustalili naukowcy. Decyzja o posiadaniu dzieci i wzięciu odpowiedzialności za małego człowieka nie należy do łatwych. Ludzie zdają sobie sprawę z tego, że wychowywanie milusińskich jest skomplikowane i pełne problemów. Dawniej standardem rodziny było posiadanie potomstwa. Dziś coraz więcej par od tego odchodzi. W dużej mierze to kobiety decydują się na to, żeby nie mieć dzieci. Okazuje się, że może to mieć wiele wspólnego z ich poziomem inteligencji. Najnowsze wyniki badań naukowców są także: Czy twój partner jest gotowy na dziecko? Możesz to sprawdzić przy pomocy tego testuKobiety, które nie chcą mieć dzieci, są inteligentne. Nowe wyniki badań zaskakująPortal przytoczył wyniki badań opublikowanych w książce “The Intelligence Paradox”. Jej autorem jest dr Satoshi Kanazawa, psycholog z London School of Economics, który postanowił sprawdzić, dlaczego kobiety nie chcą mieć dzieci. Uczony doszedł do zaskakujących wniosków. Jego zdaniem istnieje związek pomiędzy tym, że kobiety nie planują potomstwa a ich ilorazem inteligencji. Okazuje się, że inteligentne kobiety nie chcą mieć dzieci. Każde dodatkowe 15 punktów w badaniu IQ przekłada się na 25-procentowy spadek chęci posiadania pociech. Zdaniem psychologa może to mieć opłakane skutki dla całego społeczeństwa. Jeśli inteligentne kobiety będą miały mniej dzieci albo w ogóle nie będą się na nie decydować, potencjalną konsekwencją może być to, że średni poziom ogólnej inteligencji w społeczeństwie z czasem będzie się zmniejszał - napisał w opisie badania. Według innych badań coraz mniej kobiet decyduje się na potomstwo. Zobacz także: Czy można przyjść na wesele z dziećmi, jeśli nie są uwzględnione na zaproszeniu? Tiktokerka wyjaśniaCoraz więcej kobiet w Polsce nie chce mieć dzieciPortal przytoczył wyniki badania FAMWELL. Wynika z niego jasno, że z roku na rok coraz więcej Polek decyduje się na życie bez dzieci. Wśród kobiet urodzonych w latach 1945-1955 około 8% nie posiadało potomstwa. 10 lat później odsetek ten wynosił 15,5%. Stanowi to aż 3% polskiego społeczeństwa. Badanie FAMWELL miało miejsce ponad dekadę temu. Aktualne dane nie są znane, ponieważ Główny Urząd Statystyczny prowadzi wyłącznie rejestr dzietności. W czerwcu 2022 roku na ten temat wypowiedziała się jednak pełnomocnik rządu ds. polityki demograficznej, Barbara Socha. W Polsce jest dwa razy więcej bezdzietnych 40-letnich kobiet niż w Czechach czy Rumunii - cytuje jej słowa. Dodała też, że w 2020 roku zarejestrowano aż 24 tysiące mniej urodzeń, niż w roku poprzednim. A wy planujecie dzieci? Zobacz także: “Nie chcę mieć dzieci”, czyli przyczyny bezdzietności Źródło:
1174 odpowiedzi. 106672 wyświetleń. Wsedno. 4 minuty temu. Cześć , nazywam się Klaudia i razem z mężem mamy 5 letnią córeczkę Roksanę . Mąż namawia mnie na drugie dziecko gdyż
Coraz częściej w przestrzeni publicznej słyszymy „nie chcę mieć dzieci”. Jednych taka deklaracja dziwi, innych oburza, a jeszcze inni wyrażają głos poparcia. Z czego wynika coraz większa niechęć do posiadania dzieci? Nie chcę mieć dzieci – mówi coraz więcej kobietAntynatalizm – co to? Na czym polega?Argument Davida Benatara – minimalizacja cierpienia, zamiast maksymalizacji przyjemnościNikt nie pyta dziecka o zgodęDzieci rodzą się dla nas, a nie dla samych siebieArgument ekologicznyAntynatalizm a religia i inne poglądyTeoria ZapffegoBudda a śmiertelność człowiekaPoglądy Kościoła KatolickiegoCzy to dziwne, że nie chcesz mieć dzieci?Instynkt macierzyński nie istniejeNie chcę mieć dzieci, czyli nowy model rodzinyBezdzietność z wyboru – egoizm wobec państwa?Nie chcę mieć dzieci, ponieważ nie pozwalają mi na to zarobkiNie chcę mieć dzieci, ponieważ chcę się realizować w inny sposóbPosiadanie dzieci to Twój wybór Nie chcę mieć dzieci – mówi coraz więcej kobiet Dlaczego kobiety świadomie rezygnują z macierzyństwa? Odpowiedź jest prosta – bo mogą! Czasy i kultura się zmieniają, a patriarchat, mimo że wciąż istnieje, to nie ma już takiego wpływu na wolność kobiet. Oczywistym jest, że jeśli pojawia się możliwość rezygnacji z macierzyństwa, to znajdzie się wiele osób, które z tej możliwości skorzystają. ŹRÓDŁO: SHUTTERSTOCK Jeszcze nie tak dawno głównym zadaniem kobiety było macierzyństwo i troska o ognisko domowe. Było to naturalne i niekwestionowalne. Kobieta bezdzietna była postrzegana jako „niepełna” i wyraźnie gorsza. Dzisiaj pozycja kobiety jest znacznie lepsza. Potrafi zadbać sama o siebie, zarabiać pieniądze i często nie chce rezygnować z życia, które ma na rzecz opieki nad dzieckiem. Jednak czy kariera zawodowa i hedonizm to główne przyczyny, dla których coraz częściej słyszymy „nie chcę dziecka”? Wydawać by się mogło, że pronatalistyczna i prorodzinna polityka naszego rządu zachęca Polki do prokreacji. Efekty są jednak odwrotne do zamierzonych. Działania naszego rządu w kwestii zaostrzenia prawa aborcyjnego sprawiły, że wiele kobiety otwarcie mówi, że nie chce mieć dzieci! Polki rezygnują z macierzyństwa ze strachu o los własny i rodziny, gdyż w wielu kwestiach nie mogą liczyć na wsparcie ze strony Państwa. Niegdyś popularny i pożądany obraz Matki Polki dzisiaj jest już przestarzały i nieatrakcyjny. Niewiele współczesnych kobiet chce kojarzyć macierzyństwo z nadludzkim heroizmem i poświęceniem. Sytuacja ekonomiczna w Polsce również nie zachęca do sprowadzania na ten świat kolejnych istot. Młodych małżeństwa najzwyczajniej w świecie nie stać na utrzymanie siebie, a co dopiero dziecka. Kobiety obawiają się utraty pracy i tego, że nie będzie ich stać na opłacenie żłobka. A o własnym mieszkaniu młodzi ludzie mogą jedynie pomarzyć. Czy w takim przypadku jest to bezdzietność z wyboru, czy może raczej ze strachu? Być może gdyby prorodzinna polityka polskiego rządu skupiła się na tym, aby pomóc osobom, które chcą mieć dzieci, zamiast zmuszać wszystkie kobiety do rodzenia, to sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej. Antynatalizm – co to? Na czym polega? Powodów, dla których kobiety nie chcą mieć dzieci, jest znacznie więcej. Nie muszą to być wyłącznie przyczyny polityczno-ekonomiczne. To, że nie chcę mieć dzieci, nie musi wcale oznaczać, że mnie na nie nie stać lub, że nie lubię dzieci – wręcz przeciwnie i mówi o tym pewien pogląd filozoficzny. Antynatalizm – co to takiego? Antynatalizm nie jest nowym pojęciem, wspominano o nim już w filozofii starożytnej Grecji. Jest to stanowisko filozoficzne, które zakłada, że sprowadzanie nowych istot na świat pełen cierpienia jest moralnie złe. Tym bardziej że odbywa się to bez ich zgody. Antynatalista apeluje zatem do każdego człowieka, aby nie sprowadzać na ten świat nowych istnień zarówno jeżeli chodzi o rozmnażanie ludzi, jak i zwierząt. ŹRÓDŁO: SHUTTERSTOCK Poniżej przedstawiamy główne argumenty antynatalizmu. Argument Davida Benatara – minimalizacja cierpienia, zamiast maksymalizacji przyjemności Filozof antynatalista w prosty i logiczny sposób tłumaczy, dlaczego należy zaprzestać rozmnażania. Oczywistym jest, że odczuwanie cierpienia jest złe, a odczuwanie przyjemności jest dobre. Zatem spłodzenie człowiek wiąże się z jego cierpieniem, ale również z przyjemnością. Jeśli jednak nie powołamy istoty na ten świat, to unikniemy cierpienia. Oczywiście unikniemy również przyjemności, jednak nikt w tym przypadku nie zostanie pokrzywdzony, ponieważ człowiek, któremu ta przyjemność zostałaby odebrana, nigdy nie zaistniał. Nikt nie pyta dziecka o zgodę Prokreacja jest niemoralna, ponieważ każda istota przychodzi na ten świat bez wyrażenia na to zgody. W życiu każdego człowieka przychodzi taki moment, w którym myśli, że może lepiej byłoby się nie urodzić. Cierpienie nie ominie nikogo. Nawet jeśli staramy się być najlepszymi rodzicami na świecie, to nie mamy pewności, czy nasze dziecko będzie miało dobre życie. Czy gdybyśmy wiedzieli, że po narodzinach jego życie będzie przepełnione chorobą, lub będzie na starość będzie samotne albo – w przypadku osób religijnych – że ostatecznie trafi do piekła, to czy nadal zdecydowalibyśmy się na wydanie go na ten świat? Dzieci rodzą się dla nas, a nie dla samych siebie Antynatalizm zakłada, że ludzie decydują się na dzieci z pobudek czysto egoistycznych. Prokreacja odbywa się w celu zaspokojenia własnych potrzeb. Gdy ktoś mówi „nie chcę mieć dzieci”, to często słyszy: „a kto na starość poda ci szklankę wody?” lub „a kto zapracuje na twoją emeryturę?”, itd. Zatem dzieci, nigdy nie są stworzone same dla siebie – zawsze dla nas. Dlatego antynataliści zachęcają do adoptowania dzieci, które już się narodziły, ponieważ tylko w taki sposób można zastąpić egoistyczne pobudki szczerym altruizmem i chęcią niesienia pomocy. Argument ekologiczny Antynatalista mówi, że nie chce mieć dzieci lub nie chce mieć więcej dzieci (antynatalistą można stać się, nawet gdy posiada się już swoich potomków), ponieważ nie chce przyczyniać się do niszczenia naszej planety. Jest to poważny i uzasadniony argument. ŹRÓDŁO: SHUTTERSTOCK Obecnie rodzące się dzieci będą prawdopodobnie żyły w czasach największej katastrofy klimatycznej. Być może będą musiały walczyć o dostęp do wody pitnej i innych zasobów niezbędnych do życia. Rodzenie nowych dzieci przyczynia się bezpośrednio do dalszej eksploatacji środowiska naturalnego. Więcej dzieci oznacza większe zużycie ograniczonych zasobów, większe zanieczyszczenie oceanów, większy ślad węglowy i większe odpady komunalne. W takim wypadku antynatalizm wydaje się być najlepszym rozwiązaniem na zmniejszenie skutków katastrofy, która dosięgnie przyszłe pokolenia. Antynatalizm a religia i inne poglądy Poglądy antynatalistyczne znajdują odniesienie w innych przekonaniach. Teoria Zapffego Według teorii antynatalisty Petera Wessela Zapffego człowiek jest zwierzęciem, u którego przesadnie wykształciła się świadomość, przez co nie jest w stanie funkcjonować tak jak inne zwierzęta. Dostaliśmy na swoje barki zdecydowanie więcej, niż jesteśmy w stanie unieść. Dzięki świadomości jesteśmy zdolni do ujrzenia naszego bezsensu i kruchości we wszechświecie. Chcemy żyć, jednak jako jedyny gatunek mamy świadomość nieuniknionej śmierci. Potrafimy analizować naszą przeszłość i wyobrażać sobie przyszłość, myślimy o cierpieniu własnym i mamy świadomość cierpienia innych ludzi. Poszukujemy sprawiedliwości i sensu w świecie, w którym sprawiedliwości i sensu nie ma. To sprawia, że życie świadomego i myślącego człowieka staje się tragiczne. Zatem czy warto mieć dzieci? Zgodnie z tą teorią – dla ich własnego dobra nie warto. Antynatalizm jawi się więc jako altruistyczny pogląd, który oparty jest na empatii i trosce wyrażającej się w zaprzestaniu sprowadzania na Ziemię kolejnych ludzi, którzy będą cierpieć lub przyczynią się do cierpienia innych istot. Budda a śmiertelność człowieka W naukach Buddy również można dopatrywać się antynatalistycznych poglądów. Mnich uważał antynatalizm za jedyne rozwiązanie problemu śmiertelności człowieka. Człowiek, który nie zdaje sobie sprawy z cierpienia, jakie niesie ze sobą życie i płodzi dzieci, które już z chwilą narodzenia skazuje na śmierć. Żadnego człowieka nie ominie starzenie się i umieranie. Zdaniem Buddy, jeśli człowiek tylko zda sobie z tego sprawę i zaprzestanie prokreacji, tym samym położy kres starości i śmierci. Poglądy Kościoła Katolickiego Nietrudno zauważyć, że Kościół Katolicki nawołuje do rozmnażania się. Jeżeli zastanawiasz się „nie chcę mieć dzieci, czy to grzech?” – to musisz wiedzieć, że według Kościoła Katolickiego niechęć posiadania dzieci jest jawnym grzechem i jedną z fundamentalnych przeszkód do zawarcia małżeństwa lub powodem do jego unieważnienia. ŹRÓDŁO: SHUTTERSTOCK Celem Kościoła Katolickiego i każdej innej religii jest powiększanie wspólnoty i przekazywanie religijnych idei przez pokolenia. Księżą zachęcają do wielodzietności. Oczywiście sytuacja wygląda inaczej, jeżeli para z różnych przyczyn (zdrowotnych) nie może posiadać dzieci. Według wiary katolickiej grzechem jest świadoma decyzja o nieposiadaniu potomstwa, czyli tzw. bezdzietność z wyboru. Czy to dziwne, że nie chcesz mieć dzieci? Gdy nie chcę mieć dzieci i mówię o tym głośno, niemal pewne jest, że spotkam się z krytyką, zdumieniem i niezrozumieniem w jakimś obszarze społeczeństwa. Mimo że coraz powszechniejsze stają się inne modele rodziny niż ta tradycyjna, to w powszechnej świadomości ciągle funkcjonuje obraz kobiety-matki. Mogę mieć ustabilizowaną sytuację życiową, dobrze radzić sobie finansowo i mieć kochającego partnera, mimo to nie chcę mieć dzieci, bo np. nie lubię dzieci albo najzwyczajniej nie czuję tej potrzeby. To jest zupełnie normalne! Zdarza się, że nie mówimy kategorycznie, że „nie chcę mieć dzieci nigdy”, ale nie wiem, czy chcę mieć dzieci i to również jest naturalne. Niewiele matek myśli o macierzyństwie jak o ogromnej odpowiedzialności za życie drugiego człowieka. Jest to naprawdę wielka sprawa, która wywraca nasze życie do góry nogami. Możemy nie być nigdy na to gotowi i rezygnacja z macierzyństwa z obawy przed zbyt niskimi kompetencjami rodzicielskimi jest wyrazem poczucia dużej odpowiedzialności. Antynatalista powie, że lepiej nie mieć dziecka wcale, niż mieć i nie być w stanie zaspokoić wszystkich jego potrzeb. Bezdzietność z wyboru może mieć nieskończoną ilość przyczyn. Może być również tak, że wcale nie musi obchodzić nas los planety w tym kontekście, czy obawa przed nieporadzeniem sobie z rodzicielstwem. Jako kobiety możemy nie czuć żadnych emocji związanych z dziećmi. Mogą być one dla nas neutralne (lub nawet odrzucające) i możemy nie chcieć mieć z nimi żadnego kontaktu. W tym także nie ma nic nadzwyczajnego. ŹRÓDŁO: SHUTTERSTOCK Zatem czy to dziwne, że nie chcę mieć dzieci? Dla wielu ludzi może to się wydać niedorzeczne i „sprzeczne z naturą”, ale obiektywnie nie ma w tym nic dziwnego i niepokojącego. Nie warto ulegać presji społeczeństwa i rodziny, szczególnie w tak ważnej sprawie jak powołanie na świat nowego istnienia. Jeśli zastanawiasz się „nie chcę mieć dzieci – jak powiedzieć rodzinie?”, to pamiętaj, że nikomu nie musisz tłumaczyć się ze swoich świadomych wyborów. Sytuacja wygląda inaczej, jeżeli jesteś w związku i planujecie małżeństwo – warto wówczas omówić ten temat z partnerem, aby każdy miał świadomość swojego stanowiska i nikt nie został pokrzywdzony. Instynkt macierzyński nie istnieje Gdy mówisz bliskim, że nie chcesz mieć dzieci, na pewno usłyszysz, że tak ci się tylko wydaje i kiedyś to się zmieni, gdy obudzi się ten mityczny instynkt macierzyński. Ale czas mija, a brak instynktu macierzyńskiego pozostaje niezmienny. Czy to normalne? Oczywiście, że tak, ponieważ coś takiego jak instynkt macierzyński nie istnieje. Nazywając jakieś zjawisko instynktem mamy na myśli coś wrodzonego – genetycznego. Instynkt jest stałą reakcją behawioralną na dane bodźce. Jednak badania nie wykazują, aby w przypadku naszego gatunku u każdego przedstawiciela płci żeńskiej pojawiały się takie same, stałe reakcje na dany bodziec, jakim jest dziecko. Obserwujemy za to różnorodność zachowań w zależności od kultury, rasy, miejsca zamieszkania, modelu wychowania, i tak dalej. Zwykle jednak instynkt macierzyński postrzegamy jako coś, co daje o sobie znać przed pojawieniem się dziecka (bodźca). Jest on rozumiany jako wewnętrzna potrzeba posiadania dziecka. Nie jest to jednak uwarunkowane genetycznie i nie dotyczy każdej kobiety. Jak zatem wytłumaczyć przywiązanie do dziecka, jakie zwykle czują kobiety tuż po porodzie? Wszystko jest sprawką hormonu nazywanego oksytocyną. Oksytocyna odpowiada za tworzenie więzi i potrzebę opieki, zapobiega też chęci porzucenia dziecka. Hormon ten nie wytwarza się jednak wyłącznie podczas porodu i karmienia piersią. Oksytocyna uwalnia się również podczas dotyku, np. gdy ojciec przytula dziecko, to również wytwarza z dzieckiem silną więź. Nikt jednak nie mówi o czymś takim jak instynkt tacierzyński, a przecież mężczyźni także odczuwają potrzebę posiadania dziecka. Instynkt macierzyński nie istnieje, ale istnieje potrzeba opieki i tworzenia więzi, którą można realizować w inny sposób, np. opiekując się zwierzęciem domowym. Brak instynktu macierzyńskiego w logiczny sposób nie może zatem świadczyć o wybrakowaniu kobiety lub jakimś zaburzeniu psychicznym. Niektóre osoby może odrzucać choćby to, co robi dziecko w brzuchu mamy. Można znaleźć szereg argumentów estetycznych, sensorycznych czy po prostu psychologicznych, które są wystarczającym wyjaśnieniem niechęci do posiadania dziecka. Nikt nie musi się z tego typu postawy tłumaczyć. Nie chcę mieć dzieci, czyli nowy model rodziny Z prawnego punktu widzenia rodziną są osoby spokrewnione lub niespokrewnione pozostające w faktycznym związku i wspólnie prowadzące gospodarstwo domowe. Zatem małżeństwo jest rodziną. Z socjologicznego punktu widzenia definicja rodziny zakłada powiązanie ze sobą grup osób poprzez pokrewieństwo lub powinowactwo, zakładając, że w skład rodziny wchodzi przynajmniej jeden rodzic i jedno dziecko. Zdaniem socjologów rodzina jest podstawową komórką społeczną i zakłada obecność dziecka. ŹRÓDŁO: SHUTTERSTOCK Czy zatem małżeństwo bez dziecka ma sens? Oczywiście, że tak – pod warunkiem, że oboje małżonków nie chce mieć dzieci i otwarcie między sobą o tym mówi. Problem pojawia się zwykle, gdy jedna strona chce mieć dziecko, a druga nie chce lub nie może z różnych przyczyn. Warto zatem tak istotną kwestię jak posiadanie dzieci omówić przed zawarciem małżeństwa. W żadnym wypadku nie wolno zatajać swojej niechęci do posiadania potomstwa przed partnerem. Bezdzietność z wyboru – egoizm wobec państwa? Bezdzietność z wyboru to pstryczek w nos i sól w oku patriarchalnego państwa. Współczesna kobieta ma pełne prawo powiedzieć głośno „nie chcę mieć dzieci”. Jest to jeden z mocniejszych wyrazów wolności, o którym młode kobiety XX wieku mogły pomarzyć, nie wspominając o wcześniejszych czasach. Samodecydowanie jest w oczywisty sposób nie na rękę polskiemu rządowi, gdy kraj przeżywa kryzys demograficzny. Pojawiają się głosy w przestrzeni publicznej, że bezdzietność z wyboru jest wyrazem ogromnego egoizmu wobec społeczeństwa. Nawet Papież Franciszek podczas jednej z ostatnich audiencji w Watykanie wskazał na problem świadomej bezdzietności. Papież stwierdził, że to postawa wysoce egoistyczna, umniejszająca człowieczeństwu o destrukcyjnym wpływie na społeczeństwo. Najwyższy w hierarchii Kościoła przedstawił niezwykle piętnujące stanowisko wobec osób bezdzietnych z wyboru, uderzające w podstawowe prawo człowieka do wolności wyboru. Patriarchat nie pozostawi suchej nitki na kobiecie podejmującej świadome decyzje sprzeczne z interesem rządzących. Niestety jednocześnie zapomina o przepełnionych domach dziecka i sierocińcach, gdzie dzieci marzą o tym, aby mieć prawdziwą rodzinę. Te marzenia są im jednak odbierane poprzez niesłychanie trudną i długotrwałą procedurę adopcyjną. Nie wspominając już o zupełnym uniemożliwieniu adopcji dzieci parom homoseksualnym. Zastanówmy się zatem, po której stronie powinniśmy mówić o egoizmie? Nie chcę mieć dzieci, ponieważ nie pozwalają mi na to zarobki Niektórym wydaje się, że sprawa z posiadaniem dzieci jest prosta: albo chcesz je mieć, albo nie chcesz. Sytuacja z bezdzietnością jest jednak bardziej skomplikowana, a na pewno nie jest zero-jedynkowa. Coraz częściej słyszy się, że ktoś nie chce dziecka, bo jego pensja na to nie pozwala. Można implikować, że gdyby sytuacja finansowa się zmieniła, to również zmieniłoby się podejście do posiadania dziecka. Byłaby to wówczas bezdzietność czasowa do momentu, gdy sytuacja życiowa zmieni się na lepsze. Świadomość, ile kosztuje dziecko, może zniweczyć plany wielu potencjalnych rodziców. ŹRÓDŁO: SHUTTERSTOCK Dla wszystkich dzieci, które pojawiają się na tym świecie lub tych, które nigdy nie zaistnieją to dobrze, że macierzyństwo zostaje poddane takiej kalkulacji i refleksji. Czasy się zmieniają i miejmy nadzieję, że bezmyślne traktowanie rodzicielstwa odejdzie do lamusa. Ludzie decydujący się na bezdzietność z wyboru z przyczyn zarobkowych rzadko kiedy mają na myśli to, że nie stać ich na dodatkowe lekcje gry na pianinie, czy ubrania luksusowych marek. Zwykle po prostu mają zbyt mało pieniędzy, aby wyżywić dziecko i zapewnić mu wszystkie podstawowe potrzeby. Tak więc osoby, które rozmyślają nad decyzją o potomku z każdej możliwej perspektywy, wykazują się znacznie większą odpowiedzialnością niż rodzice, którzy rozmnażają się bezmyślnie, mając na uwadze wyłącznie własne pragnienia. W sytuacji, gdy nie chcę mieć dzieci, ponieważ mało zarabiam, są dwa sensowne wyjścia: albo zrezygnować zupełnie z macierzyństwa, albo znaleźć sposób na poprawę swojej sytuacji ekonomicznej. Być może byłaby to zmiana pracy, a być może wyjazd za granicę w poszukiwaniu lepszego życia. Nie chcę mieć dzieci, ponieważ chcę się realizować w inny sposób Ciekawym paradoksem jest to, że bezdzietność z wyboru i dzietność u swoich podstaw mają dokładnie te same elementy: obranie jakiejś roli;odnalezienie własnej tożsamości;poszukiwanie uznania i szacunku;posiadanie wpływu;dążenie do przyjemności;dążenie do nieśmiertelności;budowania więzi. Gdy inni ludzie słyszą „nie chcę mieć dzieci, ponieważ wolę realizować się zawodowo” niemal pewne jest, że odpowiedzą: „kiedyś będzie za późno”, „teraz pracujesz i robisz wiele rzeczy, bo jesteś młoda i masz siłę, ale potem zostaniesz sama”. To okrutne stwierdzenia, które usiłują wprowadzić nas w poczucie winy, a niekiedy nawet depresję. Należy jednak pamiętać, że dzieci nie są gwarancją braku samotności. Poza tym żadne dziecko nie jest naszą własnością, a można odnieść wrażenie, że wielu rodziców traktuje je przedmiotowo, jako zabezpieczenie własnej przyszłości. To wysoce niemoralna postawa. Dzieci nie powinny mieć żadnych zobowiązań wobec swoich rodziców. Brzmi to okrutnie i niewdzięcznie, ale czy ktokolwiek z nas prosił się na ten świat? Niechciana ciąża może być zarówno odczuciem matki, jak i dorosłego dziecka w przyszłości. ŹRÓDŁO: SHUTTERSTOCK Wielu rodziców prezentuje taką postawę, jakby tylko z dziećmi można było budować silne relacje i więzi. To, że ktoś nie chce mieć dzieci, nie musi wcale oznaczać, że będzie umierał w samotności. Osoby bezdzietne mają więcej czasu na budowanie relacji partnerskich i przyjacielskich, zatem kwestia samotności nie jest przesądzona ani w jednym, ani drugim przypadku. Życie w towarzystwie życzliwych nam rówieśników jest dużo lepsze, niż sytuacja, w której decydujemy się przykładowo na związek bez miłości tylko w kontekście posiadania dziecka. Potomek nie jest gwarancją bliskiej więzi, jak i nie jest jedynym możliwym jej źródłem. Posiadanie dzieci to Twój wybór Możemy zastanawiać się i debatować, czy warto mieć dzieci, ale narzucanie komukolwiek swojej opinii nie powinno mieć w tym temacie miejsca, ponieważ godzi to w podstawowe prawo człowieka do wolności wyboru, w tym autonomii cielesnej. Prawo do wolnego wyboru obowiązuje w całej Unii Europejskiej i dotyczy każdego bez względu na rasę, wyznanie, poglądy polityczne i styl życia. Nikt, tym bardziej rząd nie może w żaden sposób ograniczać prawa do autonomii cielesnej i wolnego wyboru, zarówno w przypadku osób, które chcą mieć dzieci, jak i tych, które stanowczo mówią, że nie chcą mieć nigdy dzieci. Oznacza to, że Państwo nie może zarządzić przymusowego planowania rodziny i sterylizacji, a także nie może ograniczać dostępu do antykoncepcji.
Coraz więcej rodziców nie szczepi dzieci.Nie wierzą oni w skuteczność szczepionek i uważają, że mogą przynieść więcej szkody niż pożytku. Często posługują się również argumentem, że szczepionki są wymysłem koncernów farmaceutycznych, które produkują je wyłącznie po to, żeby na nich zarabiać (dodajmy: ogromne pieniądze), nie przejmując się ich wpływem na
Ostatnio na InstaStories Weronika Truszczyńska poruszyła temat nieposiadania dzieci. Podzieliła się swoimi przemyśleniami, a my chcielibyśmy je przywołać, bo uważamy, że to bardzo ważny i potrzebny głos, który może niektórym trochę otworzyć oczyPosiadanie dzieci - niby "oczywista" sprawa. Pewnie jak większość dwudziestolatków na wszelkich rodzinnych imprezach najpierw zderzacie się z pytaniem o "partnera_kę", a zaraz potem, gdy tylko zaspokoją ciekawość w tej kwestii, pojawia się pytanie o dziecko. Na szczęście w dzisiejszych czasach odpowiedź nie jest już tak czy chcemy mieć dzieci, jest tylko naszym wyborem. Zamiast oceniać – wspierajAntysemityzm i homofobia to nie "opinie". Obrońcy modelki-faszolki chyba nie wiedzą, co pisząInfluencerki wrzucają informacje o wojnie w Ukrainie i narzekają na ucięte zasięgi. SERIO?Nie tylko Martin Stankiewicz. Youtuberzy, którzy przestali nagrywaćSprawdziłem, jak smakuje Blow Burgers. Nie zostanę lojalnym klientemChevronCoraz więcej osób otwarcie mówi o tym, że dzieci nie chce, nie planuje i wcale w związku z tym "brakiem" nie odczuwa żadnego żalu. Dobrym przykładem może być chociażby Ewa Chodakowska. Ostatnio swoimi przemyśleniami w tym temacie, na swoim InstaStories, podzieliła się także Weronika zrozumiała, że nie chce mieć dzieci?Może zacznijmy od tego, że Weronika miała to szczęście, że chyba w odróżnieniu od znacznej większość z nas, dorastała w przekonaniu, że posiadanie dzieci nie jest jej nie wmówił, że każdy musi mieć dzieci, a jak mówi na swoim Stories - o tym, że ich nie chce, zaczęła mówić już w wieku mniej więcej 14 lat. Wtedy ta "niechęć" wynikała po prostu z tego, że Weronika nie lubiła dzieci."Na początku to było spowodowane tym, że ja dzieci po prostu nie lubiłam i kontakt z jakimś niemowlakiem z rodziny nigdy nie wyzwalał we mnie jakichś pozytywnych emocji tylko raczej to było w drugą stronę. Raczej mnie te dzieci irytowały".Nie zmienia to jednak faktu, że też wtedy słyszała te powtarzające się teksty o "instynkcie macierzyńskim". Wszyscy mówili, że w końcu jej się to zmieni. Ta odrobinę jednak natrętna postawa - umówmy się, że gdy się ciągle słyszy takie teksty, to można się nimi po pewnym czasie w końcu zmęczyć - trochę odpowiada za jej dzisiejsze, bojowe nastawienie do Truszczyńska ( Weronika Truszczyńska)Co stoi za jej decyzją?Weronika po prostu nie chce rezygnować z tego, co ma. Lubi swoje aktualne życie i na tej liście "zysków" i "strat" wciąż wychodzi jej, że posiadanie dziecka więcej jej zabierze, niż da. Poza tym - może w przeciwieństwie do niektórych osób - wie, że powołaniem każdej kobiety nie jest urodzenie i wychowanie dziecka."Ja przyznaję, że czuję się szczęśliwa i zadowolona z miejsca, w którym jestem w życiu. Robię dużo fajnych rzeczy, spełniam się podróżniczo i zawodowo i nie chcę z tego rezygnować na rzecz tego, żeby mieć więcej przestrzeni dla potencjalnego dziecka".Poza tym, a może przede wszystkim, Weronika wciąż nie lubi dzieci. I zanim ktoś tu się oburzy, że: "Jak można nie lubić dzieci! Przecież one są takie słodkie!", chciałabym zaznaczyć, że to nie jest jakaś przyjęta reguła. To, że większość społeczeństwa tak uważa, a może raczej utrwaliło się, że tylko takie przekonanie jest "normalne" i "słuszne", nie oznacza, że wszyscy muszą tak Truszczyńska ( Weronika Truszczyńska)Można tego żałowaćOstatnio ten temat poruszyła też Agnieszka, czyli Kundelek na biegunie (jej konto jest chyba prywatne, więc żeby dotrzeć do tego postu, musicie zaobserwować jej profil. Warto to zrobić, naprawdę. Jej profil jest bardzo ciepły, kojący i życiowy).W każdym razie Agnieszka w swoim poście dotyczącym tematu poruszanego przez Weronikę, pisze o tym, że widzi też coraz częściej odważnych rodziców, którzy przyznają, że nie zdecydowaliby się na taką decyzję ponownie. Wiecie, wydaje mi się, że bardzo długo pokazywano nam, właściwie chyba nawet wmawiano, że posiadanie dzieci jest jedyną słuszną drogą. Trzeba spłodzić tego syna, posadzić drzewo i wybudować dom. I w tym domu też oczywiście musi mieszkać mężczyzna z kobietą, bo to: "jedyny, słuszny model".Na szczęście czasy się trochę zmieniły i wiemy już, że rodzinę tworzą kochający się ludzie, a nie płcie. Wiemy już też, że rodzicielstwo to nie tylko piękne chwile, zabawy w chowanego i momenty takie jak ten, w którym pierwszy raz słyszy się "mamo" czy "tato". Może jednak przede wszystkim wiemy już, że ta ścieżka nie musi nam odpowiadać. Wszystko zależyJasne, pewnie dla niektórych bycie rodzicem to marzenie. Pewnie niektórzy naprawdę tego chcą i czują się na to gotowi. Nie każdy jednak musi utożsamiać się z takim podejściem. Ja np. obecnie też nie zdecydowałabym się na dziecko i to nie dlatego, że ich nie moim przypadku dużą rolę odgrywa aspekt ekologiczny - tutaj mogę polecić ten tekst, gdyby ktoś chciał zrozumieć, jakie obawy mogą się z tym wiązać. Poza tym bardzo lubię swoje aktualne życie i nie czuję się na to ani psychicznie, ani finansowo gotowa na takie że to też z tego wynika ta duża zmiana w myśleniu o posiadaniu dzieci. Wydaje mi się, że moje pokolenie jest już jakoś bardziej świadome tego, że za takie dziecko jest się odpowiedzialnym do końca życia i że trzeba być na nie po prostu psychicznie i finansowo gotowym. Tak, żeby nie przerzucać na nie swoich ambicji, traum, żeby mu po prostu zagwarantować dobre, pełne miłości Truszczyńska (Weronika Truszczyńska, ci szklanki wody na starość nie poda"Weronika zwraca też uwagę na ten powracający i bardzo moim zdaniem nieodpowiedziany tekst: "Urodzisz, to pokochasz". No tylko wiecie, nie zawsze tak jest. Nie zawsze darzy się to dziecko takim uczuciem, jakim się "powinno". Wydaje mi się, że też pod tym względem decyzja Weroniki jest bardzo dojrzała. W końcu dziecko nie ma nam niczego w życiu "udowodnić" czy "dodać". Z tym podejściem łączy się też chyba ten tekst: "Nie będzie miał Ci kto szklanki wody podać na starość". Musimy chyba w końcu zrozumieć, że dzieci nie zaciągają u rodziców żadnego "długu", nie są im niczego winne. To oddzielne byty, oddzielne jednostki, które mają prawo żyć po Truszczyńska ( Weronika Truszczyńska)Każdy może zdecydować samOczywiście tyle jest spojrzeń na ten temat, ilu jest ludzi. Nie ma niczego złego w chęci posiadania dzieci i nie ma też niczego złego, jeśli się ich po prostu nie chce. Kluczowe jest chyba też zapytanie samego siebie o to, czego się chce, co się w tym temacie czuje. Na to zwraca też uwagę Weronika:"W mojej głowie macierzyństwo nie jest dla mojego życia żadną wartością dodaną, a jakby sumując plusy i minusy to w moim przypadku raczej ujemną. Ale to każdy powinien sam sobie to "policzyć", czyli przemyśleć".Mogę tylko na koniec dodać, że cieszę się, że żyje w czasach, w których można już o takim podejściu w miarę otwarcie mówić. Jasne, wciąż spotyka się to z dość dużym niezrozumieniem, ale przynajmniej powoli przestaje być to tematem tabu. Zgadzam się też z Weroniką, która mówi, że: "życie jest o tym, żeby samemu być szczęśliwym i robić rzeczy w zgodzie ze sobą".
Nawet jeżeli wcześniej chciały mieć dzieci, w Polsce się na nie nie decydują. „Kobiety młodsze odraczają plany o macierzyństwie, a planujących dzieci jest mniej. To niepokoi, ale nie zaskakuje” - mówi OKO.press prof. Irena E. Kotowska. A GUS podał, że w 2022 r. na świat przyszło najmniej dzieci od czasu II Wojny Światowej
Tytuł tego wpisu jest przewrotny, bo w zasadzie to chcę mieć dzieci. Nie zaraz, nie wiem czy za rok czy za więcej niż rok, ale sama idea kształtowania małego człowieka i przyglądania się jego dorastaniu wydaje mi się czymś raczej interesującym. Poza tym dzieci są słodkie, kiedy śmieją się do obcych w autobusie i można im kupować te wszystkie rzeczy z Disney Store, które samemu chciałoby się mieć ale jakoś głupio wydać tyle szmelcu na lalkę Hana Solo. Tak więc ogólnie jestem jednak nie do końca mam ochotę je mieć. Nie jest to kwestia pieniędzy czy kariery. Zdążyłam być w Paryżu, a do Tokio boję się lecieć, więc też nie to. Bardziej niż utraty niezależności obawiam się psychozy towarzyszącej obecnie posiadaniu się to jedna z podstawowych funkcji życiowych. Ale chyba nawet seks nie powoduje takiej ekscytacji, co temat posiadania dzieci. Nie widziałam jeszcze, żeby celebryta po utracie dziewictwa decydował się nagle na wypuszczenie ekskluzywnej linii prezerwatyw albo założenie portalu o tematyce erotycznej. Albo żeby ktoś dodawał na blogu zakładkę o seksingu. Żeby trwała ogólnopolska dyskusja czy uprawianie seksu na stole w restauracji jest bezczelne czy mnie wizja, że decydując się na dziecko nie jesteś już tą samą osobą co dotychczas, pełniącą dodatkowo ważną funkcję rodzica dla małego kochanego człowieka. Nie możesz oczywiście być tą samą osobą, bo NIE MASZ POJĘCIA JAK CI SIĘ WSZYSTKO ZMIENI JAKIE TO UCZUCIE JAKA MIŁOŚĆ TOTALNA ZMIANA WARTOŚCI TRZEBA ZOSTAĆ MATKĄ ŻEBY COKOLWIEK ZROZUMIEĆ. Z czym jak z czym, ale z wartościami rozstawać się nie chcę. I już mniejsza z tym, żeby mieć czas dla siebie, ale NA NIC, NA NIC NIE MASZ CZASU, PRZEKONASZ SIĘ, JESZCZE ZOBACZYSZ. No jak na nic, to musi być naprawdę bardzo i stare dobre czasy minęły. Mentalność klucza na szyi i wołania do mamy, żeby rzuciła z balkonu dwa złote odeszły do lamusa. Wiele z najlepszych momentów dzieciństwa wydarzyło się, kiedy byłam bez rodziców. Kiedy w wakacje przechodziłam przez płot zamkniętego przedszkola, napychałam kieszenie mirabelkami, a potem babcia dziwiła się skąd w kieszeniach dżem. Kiedy rodzice szli na basen, a ja sama oglądałam na video Godzillę. Kiedy spadłam z drabinek i przecięłam sobie wargę, a całe podwórko eskortowało mnie do domu. Kiedy wywaliłam się na rowerze i rozbiłam kolano, tydzień przed komunią. Nie chciałabym robić dziecku krzywdy i odbierać mu tych wspaniałych momentów, oferując zamiast nich stały dozór na wyrafinowanym, ale jednak lamerskim placu zabaw. Ale jednocześnie nie chciałabym go zaniedbywać, wystawiać na żer pedofilii, karteli narkotykowych i innych gdyby tak można było po prostu mieć dzieci, bez całej tej filozofii i parentingu. Taka retro ciąża jako naturalna kolej rzeczy, bez poradników o wychowaniu i telewizji śniadaniowej. Bez totalnej zmiany wartości, a jedynie z dodaniem nowych…Można tak?
- Օշዊጩեσο ищሙժօላу жы
- ቻ уцեслθсո агичωቱ
- Օሷарυቻሼну алаցυхоሑуዦ
- ባоζθстиጃоη си ςωሒιቨуσևλ
- Щуδ λуնоցεму ωքኇщθժαг
- Ճፀրեδοзըμየ ахрըπиጡυкዢ κукейሄሕ
- Զащօгևቦиβ стሶդሤлиսев
Zawsze uwazałam że na dzieci przyjdzie pora. Problem w tym że Skocz do zawartości. Więcej. Więcej . Cała aktywność Życie uczuciowe ; boję się mieć dziecko, chyba nawet nie
Zobacz, które gwiazdy nie chcą mieć więcej dzieci i dowiedz się dlaczego! Czy dziecko przeszkadza im w karierze, czy może mają złe wspomnienia z porodówki, a może to zwyczajne wygodnictwo? 13 Zobacz galerię Ela Cinal 1/13 fot. East News Ela Cinal Zobacz, które gwiazdy nie chcą mieć więcej dzieci i dowiedz się dlaczego! Czy dziecko przeszkadza im w karierze, czy może mają złe wspomnienia z porodówki, a może to zwyczajne wygodnictwo? Jessica Alba wydała na świat dwie urocze córeczki Honor (4 lata) oraz roczną Heven. Aktorka mówi, że dzieci są jej największym skarbem, lecz jest bardzo zmęczona obowiązkami i chaosem, który zapanował w jej życiu. / fot. East News Polecamy: . Zobacz, jak wyglądały To ci się przyda 2/13 fot. East News Media Katie Holmes miała dużo starsze rodzeństwo, więc jako dziecko miała mamę tylko dla siebie, bardzo jej odpowiadało życie jedynaka, więc dla 6-letniej Suri chce dokładnie tego samego. Aktorka poświęci się całkowicie dla córeczki, która będzie miała mamę na wyłączność. /fot. East News 3/13 fot. East News Media Iwona Guzowska wychowuje 20-letniego syna Wojtka samotnie. Doświadczenie związane z porodem w wieku 18 lat i trudności jakie towarzyszyły jej w tym ciężkim czasie zniechęciły posłankę i polską kick-boxer do myślenia o kolejnym dziecku. / fot. East News . Zobacz, jak wyglądały To ci się przyda 4/13 fot. East News Media Jennifer Garner urodziła już trójkę dzieci: 7-letnią Violet Anne, 3-letnią Seraphine Rose i niespełna rocznego Samuela. Jej mąż Ben Affleck namawia aktorkę na kolejnego potomka - ponieważ świetnie spisuje się w roli ojca - ale Jennifer stanowczo mówi, że jest szczęśliwa z trójką pociech i na tym zakończy. / fot. East News 5/13 fot. East News Media Mariah Carey długo powtarzała, że nie jest stworzona do macierzyństwa. Bała się wzrostu wagi, zwłaszcza, że ma problemy z jej kontrolowaniem. Podczas ciąży z bliźniakami: Monroe i Moroccanem sporo przytyła i okres dziewięciu miesięcy był dla niej katorgą, dlatego nie planuje następnego dziecka. /fot. East News . Zobacz, jak wyglądały To ci się przyda 6/13 fot. East News Media Marta Wiśniewska ma dwoje dzieci Xaviera i Fabienne. Realizuje się w roli matki, natomiast mimo że już od dwóch lat jest w stałym związku z Wojciechem Bąkiewiczem nie myśli o dziecku, ponieważ cukrzyca mogłaby zagrozić zdrowiu dziecka i jej samej. / fot. East News 7/13 fot. East News Media Gwyneth Paltrow ma dwójkę dzieci: ośmioletnią córkę Apple i sześcioletniego synka Mosesa. Aktorka cierpiała na depresję poporodową i źle wspomina nieprzespane noce i stosy pieluch. Bardzo kocha swoje dzieci, ale na następne się już nie zdecyduje, przynajmniej w najbliższym czasie. / fot. East News . Zobacz, jak wyglądały To ci się przyda 8/13 fot. East News Media Maja Hirsch ma córkę Marysię, w jednym z wywiadów powiedziała, że macierzyństwo ją postarza i czuje się staro, gdy patrzy jak córka dorasta. /fot. East News 9/13 Fot. East News Media Marcin Prokop jest ojcem 6-letniej Zosi. Partnerka usiłuje go namówić na kolejną pociechę, ponieważ zegar biologiczny tyka, a Marysia Prażuch-Prokop chce urodzić kolejne dziecko jeszcze przed 40-stką. Marcin tłumaczy się tym, że całą energię skupia na córce i to wystarczy. / fot. East News . Zobacz, jak wyglądały To ci się przyda 10/13 fot. East News Media Natalie Portman od roku jest mamą rocznego Alepha, ale śpieszno jej było wrócić do pracy. Kalendarz aktorki jest zajęty na następne dwa lata. Aktorce podczas ciąży najbardziej doskwierał brak picia wina, które tak lubi. Miejmy nadzieję, że nie jest to powodem, dla którego aktorka rezygnuje z kolejnego potomka. / fot. East News 11/13 fot. East News Media Lisa Kudrow znana z serialu Przyjaciele ma 14-letniego syna Juliana, który już jako mały chłopiec mówił, że nie chce rodzeństwa. Życie jedynaka bardzo mu odpowiada, aktorka uszanowała sugestię syna, ale zastanawia się, czy to był dobry pomysł, ponieważ w pojedynkę Julian będzie się zajmował rodzicami na starość. / fot. East News . Zobacz, jak wyglądały To ci się przyda 12/13 fot. East News Media Magdalena Wójcik ma syna Mikołaja, który długo nie chciał mieć rodzeństwa. Aktorka cieszy się, że cała jej matczyna miłość, jest ukierunkowana na syna, który może mieć mamę na wyłączność. /fot. East News 13/13 fot. East News Media Agnieszka Chylińska jest dobrym przykładem na to, że życie często weryfikuje nasze plany. Artystka jest obecnie w ciąży z trzecim dzieckiem. Choć po urodzeniu pierwszego dziecka - Ryszarda, który dziś ma 6 lat - zarzekała się, że już nie chce nigdy więcej przechodzić przez rzeźnię jaką jest poród. Całe szczęście złe wspomnienia z pierwszej ciąży minęły i piosenkarka jest spełnioną mamusią. / fot. East News . Zobacz, jak wyglądały To ci się przyda Data utworzenia: 28 sierpnia 2012 13:25 To również Cię zainteresuje
Poraz x odpowiedziałam jej, że będzie jedynaczką, bo ja nie chcę mieć więcej dzieci i znowu usłyszałam, jaka to ona poszkodowana, bo ja mam, a ona będzie sama Bo będzie. Jesteś
fot. Adobe Stock Kiedyś byliśmy kochającym się małżeństwem. Oboje wychowaliśmy się jako jedynacy i brakowało nam rodzeństwa. Nie chcieliśmy, by nasze dzieci przechodziło to samo, dlatego od razu zaplanowaliśmy dwójkę. Z dziewczynkami w domu było wesoło, głośno, ale i tak... jakoś pusto. Mieliśmy dobre warunki, duże mieszkanie, a Mikołaj był w stanie spokojnie utrzymać nas wszystkich przez jakiś czas. Zdecydowaliśmy się na trzecie dziecko i liczyliśmy na to, że urodzi się nam syn. Trzecią ciążę zniosłam dużo gorzej, niż dwie poprzednie, ale to nic w porównaniu z porodem. Bez mojej zgody nacięto mi krocze. Rodziłam kilkanaście godzin, prawie straciliśmy Antka. Dostał 5 punktów w skali Apgar, ale na szczęście dziś jest zdrowy. Ja ze skutkami tego porodu mierzę się cały czas. Szew dla tatusia Źle mnie zszyto, niedbale, na szybko, a do tego zbyt ciasno. „Dodatkowy szew dla tatusia” — śmieją się z tego czasem lekarze. O tym, że założono mi szew mężowski dowiedziałam się dopiero rok po porodzie, bo nie byłam w stanie kochać się z mężem przez niewyobrażalny ból. Przez to i przez doświadczenie porodu obiecałam sobie, że już nigdy nie zajdę w ciążę. Mój mąż jednak miał inne zdanie na ten temat. On nigdy nie przeżył tego bólu, nigdy nie miał nudności, zachcianek i depresji poporodowej. Ja tak, ale on to bagatelizował na każdym kroku. Miałam pieniądze, już troje zdrowych, pięknych i szczęśliwych dzieci i kochającego męża — przecież nie miałam na co narzekać. Z czasem w to uwierzyłam i zaczęłam mieć wyrzuty sumienia przez swój egoizm. Gdy Antoś miał dwa lata, Mikołaj zaczął przebąkiwać coś o tym, że może powinniśmy przeprowadzić się za miasto, do większego domu z ogrodem. Ja byłam zachwycona: dzieciaki miałyby gdzie szaleć w ogrodzie, latem moglibyśmy rozłożyć basen, no i już planowałam swoją piękną rabatę z ukochanymi begoniami... No, ale — bo zawsze jest jakieś ale — miałoby to swoją cenę. Mikołaj chciał, bym dała mu czwarte dziecko, ja za nic nie chciałam się na to zgodzić. Po trzech miesiącach kłótni i awantur wydawało mi się, że zrozumiał, że odpuścił i uszanował moje prawo do decydowania o własnym ciele. Ale nie. Starałam się jakoś wynagrodzić mężowi moją niechęć do kolejnego potomka i nie chciałam, by poczuł się odrzucony. Stawiałam jednak warunek — zawsze miał mieć na sobie prezerwatywę i wierzyłam, że to robi. On mnie okłamał, oszukał i wykorzystał. Owszem, na początku korzystaliśmy z zabezpieczenia. Parę razy jednak okazywało się, że w trakcie zdejmował gumkę i rzucał gdzieś obok. Za każdym razem kończyło się to awanturą, czułam się brudna i upokorzona, chociaż to był przecież małżeński seks! Dziś wiem, że to gwałt, niezależnie od tego, czy to był mój mąż. Wtedy jednak byłam tak zaślepiona uczuciem do męża (a może za bardzo weszłam w rolę ofiary?), że wybaczałam mu za każdym razem. A potem to się powtarzało. Mikołaj miał plan, który konsekwentnie wypełniał. Ten plan opierał się na tym, by doczekać się kolejnego dziecka, czy tego chciałam, czy nie. Przez to, że zarabiał na całą naszą rodzinę rościł sobie prawo do decydowania o każdym szczególe mojego życia — także tym dotyczącym mojej macicy. Mój mąż nigdy nie był tyranem. Był kochającym ojcem i wspaniałym partnerem, na którego zawsze mogłam liczyć — przynajmniej tak długo, jak w grę nie wchodziło kolejne dziecko. Bo gdy okazało się, że w moim brzuchu znowu zagościł rezydent, nasze reakcje były skrajnie różne. Mikołaj nie posiadał się ze szczęścia. Ja wpadłam w rozpacz i zaczęłam nawet rozważać wyjazd za granicę, by zrobić aborcję. Kochałam swoje dzieci, także Antka, chociaż po jego narodzinach diametralnie zmieniło się moje życie. Ale właśnie on jest powodem, dla którego nie chciałam już nigdy, przenigdy zachodzić w ciążę. Panicznie boję się porodu, ale jeszcze bardziej boję się chyba, że nigdy nie będę w stanie pokochać tego dziecka, które właśnie we mnie rośnie. On nie chciał o tym słyszeć. Groził mi, że pozamyka mnie w domu na cztery spusty, bo to też moje dziecko i on się nie zgadza na to, żebym je zabiła. Zabiła?! Przecież to jest tylko zlepek komórek, a nie wiadomo, czy ja przeżyję kolejną ciążę, kolejny poród... Czy moje życie, mój komfort jest mniej ważne niż płodu, który jest we mnie? Z jednej strony czuję, że powinnam odejść od męża, bo oszukał mnie, wykorzystał i sprawił, że poczułam się jak ostatni śmieć, inkubator, a nie kobieta, człowiek, czująca istota. Z drugiej jednak — kocham go i boję się życia bez niego. Ciągle liczę na to, że zrozumie, że powiększenie rodziny to nie jest tylko jego decyzja. I zobaczy, jak bardzo mnie skrzywdził... To też może cię zainteresować:„Wyszłam za mąż jako głupia i naiwna 19-latka. Po 30 latach nawet nie mogę na niego patrze攄Wiecie, które kobiety wybaczają zdradę? Z doświadczenia wiem, że te, które mają wysokie poczucie własnej wartości”„Mój 65-letni ojciec związał się z 28-latką. Przestało mi to przeszkadzać, gdy… mnie uwiodła”
Może niektórzy ludzie po prostu nie powinni mieć dzieci. Kiedy pytam Kaśkę, czy związek bez dzieci ma szansę przetrwać słyszę: „Pewnie tak, jeśli się kochają, szanują siebie, a przede wszystkim jeśli decyzja o tym, że nie chcą mieć dzieci jest naprawdę wspólna. Gorzej, gdy ona mówi, że nie chce, bo wie, że jemu nie zależy.
Na Ładne Bebe od lat przyglądamy się macierzyństwu z każdej strony. Rezygnacja z niego też jest takim kawałkiem, który chcemy poznać. Świadoma bezdzietność to jego istotna część. Dlaczego kobiety rezygnują z bycia mamą? Redakcja: Materiał ukazał się w styczniu ubiegłego roku, wracamy do niego, przypominając wasze ulubione publikacje z 2021. Wśród redaktorek Ładne Bebe jako jedyna nie mam dzieci i choć temat rodziny i macierzyństwa mnie fascynuje, nie mam potrzeby zgłębiać go z własnej perspektywy, nie łaknę tego doświadczenia. Coraz częściej obserwuję też, że te bardzo i te trochę bliskie mi osoby również nie planują zostać rodzicami. Trzydziestkę świętowaliśmy kilka lat temu, ale zupełnie nie słyszymy tykania mitycznego zegara biologicznego. Postanowiłam zapytać kilka młodych kobiet, dlaczego zdecydowały się nie zostać mamami. Co nimi kieruje? Czy ta decyzja to synonim egoizmu? A może przeciwnie – to wyraz troski? Czy bycie antynatalistką to zbrodnia przeciw ewolucji i społeczeństwu? Relacje moich bohaterek ułożyłam w formie wielogłosu, byście dojrzeli, że często się przeplatają. Uzupełniam go komentarzem Joanny Frejus – psycholożki zajmującej się wsparciem kobiet w okresie okołoporodowym: kobiet w ciąży i mam małych dzieci, kobiet z doświadczeniem poronienia i tych decydujących się na aborcję. Niechaj słowa terapeutki będę wstępem: Coraz więcej kobiet decyduje się nie rodzić dzieci z jednego, bardzo ważnego powodu. Bo może. WYBIERAM NIEZALEŻNOŚĆ Złośliwi nazywają świadomą bezdzietność wygodnictwem, a nawet egoizmem. Społeczeństwo z jednej strony przyjmuje fakt, że zostajemy rodzicami dużo później niż 30 lat temu, albo w ogóle z niego rezygnujemy, ale komentarze dotyczące rzekomo niezabezpieczonej przyszłości wciąż się pojawiają: Czasem słyszę, że będę żałować swojej decyzji, że kto mi poda tę słynną szklankę wody na starość, że to niedojrzałe czy egoistyczne. Zawsze wtedy podkreślam, że to moje życie i moje świadome wybory, a nie fanaberia, dodając, że nie oceniam cudzych, więc nie życzę sobie, aby oceniano moje. W zasadzie nie muszę się z tego tłumaczyć, ale jeśli mam energię, to staram się to robić, aby coś się zmieniło w powszechnym myśleniu – opowiada Paulina Klepacz, dziennikarka i edukatorka seksualna, współzałożycielka magazynu G’rls ROOM. Trzymając się słownikowej definicji egoizmu: „postawa życiowa nacechowana dbałością, wyłącznie lub przede wszystkim, o własne (bądź osób najbliższych) dobro”, możemy traktować wybór kobiet jako wyraz dbałości o siebie. Sabina Mejer, zajmująca się marketingiem i PR-em, od niedawna prowadząca z mężem agroturystykę w Kotlinie Kłodzkiej, tak wyjaśnia swoją decyzję: Czuję, że mój wybór jest pokierowany trochę kwestią samolubną. Bardzo lubię swoje życie, codzienność, do której tak bardzo się przyzwyczaiłam, przygody, podróże, niezależność. Czuję, że taka mała istota, wobec której musiałabym wszystko przearanżować, stanowiłaby dla mnie zbyt duże wyzwanie. Z drugiej strony, podobno posiadanie dzieci i strach przed samotnością na starość to właśnie samolubność… Słowa Sabiny i Pauliny potwierdza psycholożka Joanna Frejus: Wiele współczesnych kobiet decyduje się, bardzo świadomie, postawić swoje potrzeby, swoją własną niezależność na pierwszym miejscu. Obserwują doświadczenia innych mam w ich otoczeniu, znają opowieści swoich matek i babek, mają świadomość, że zostanie matką powoduje pewne ograniczenia, zamyka drogę do niektórych możliwości – i dodaje: I już słyszę ten protekcjonalny (najczęściej męski) głos, mówiący „Ale przecież tyle możliwości otwiera!”. Być może. Ale nie każda osoba musi mieć potrzebę i ochotę, żeby tego próbować. Idąc dalej tym tropem, niezależność związana z wyborem o niebyciu mamą to także poczucie wolności: Wierzę, oczywiście, że dzieci są ich największą miłością, ale często rozmawiam z mamami, od których ewidentnie wyczuwam minizazdrość, że jestem po prostu WOLNA – mówi Sabina Mejer. Niezależność to też często wybór wspólny, podejmowany w związku: Oprócz kwestii ekologicznych i filozoficznych, sporo mamy drobnych osobistych powodów, jak niechęci do ryzykowania zdrowia ciążą i porodem czy radość z bycia we dwójkę i chęć zachowania tej niezależności osobistej i finansowej, jaką daje bezdzietność – mówi o decyzji swojej i męża Kaya Szulczewska, prokobieca aktywistka, działaczka społeczna i artystka. ŚWIAT TO SŁABE MIEJSCE DO ŻYCIA Myśl o sprowadzeniu na planetę Ziemia nowego człowieka generuje rozmaite lęki – strach przed bólem, trauma, depresja, obawy związane z poronieniem. Motywy kobiet mają naturę emocjonalną i społeczną – obawiają się braku wsparcia. Kamila Raczyńska-Chomyn – instruktorka rekreacji ruchowej i pracy z ciałem, certyfikowana terapeutka BeBo Trening Dna Miednicy i doula, którą możecie kojarzyć jako edukatorkę Dobre Ciało, tak opowiada o swoich obawach: Jako kobieta w ciąży lękałabym się braku pomocy systemowej i opieki okołoporodowej. Tego, że gdyby nie znajomości, mieszkanie w Warszawie i bycie osobą uprzywilejowaną finansowo, nie mogłabym liczyć np. na regularną i bezpłatną fizjoterapię uroginekologiczną czy wsparcie laktacyjne. Kamila wspomina także o kwestiach ekonomicznych – Bałabym się o swoją karierę zawodową, o to, że jeśli bym wylądowała z maluszkiem w szpitalu, to najpewniej spałabym na karimacie na podłodze przy jego/jej łóżku, a mój mąż musiałby stać się jedynym żywicielem rodziny. Podobne obawy, spotęgowane troską o swój stan psychofizyczny ma edukatorka seksualna Paulina Klepacz: Znam bardzo dobrze swoje ciało, swój stan zdrowia i przypuszczam, że ciąża i poród byłyby dla mnie dużym obciążeniem. Po prostu się tego boję i nie chcę doświadczać. A jeśli dodamy do tego jeszcze słaby stan opieki okołoporodowej w naszym kraju, brak dostatecznego wsparcia dla matek, plus sytuację z aborcją, to naprawdę dla mnie nie są to warunki zachęcające do rozmnażania się. Kamila i Paulina zgadzają się też co do kwestii zawodowej – w ich przypadkach: edukacyjnej i wspierającej – której znaczącą częścią jest właśnie decyzja o nieposiadaniu dzieci. Paulina Klepacz wyjaśnia ją tak: Bardzo cenię sobie moją wolność, spełniam się w pracy zawodowej i w różnych aktywnościach poza nią, np. w szerzeniu seksedukacji. Naprawdę dużo się u mnie dzieje, a ja bardzo to lubię i nie chcę nic zmieniać. Z kolei Kamila Raczyńska-Chomyn jako osoba pracująca w dużej bliskości z kobietami, którym towarzyszy w porodach i połogach, może im przekazać swój czas i energię: Nie posiadając dziecka, mam więcej czasu na pracę, która jest koniec końców pracą opiekuńczą/pomocową i wymaga zasobów, jakie dziecko by mi pochłaniało. Zdecydowanie wolę swoje zasoby inwestować tak, żeby móc wesprzeć wiele osób na wielu polach, a nie nawigować ku dorosłości jedną istotę przez kawał mojego życia. Rozmaite obawy przed urodzeniem nowego człowieka dobrze puentują słowa Kai Szulczewskiej: Wcześniej kłóciły się we mnie dwa odczucia, bo z jednej strony lubię dzieci i fantazjowałam o sobie jako mamie w przyszłości, z drugiej – uważałam świat za słabe miejscem do życia. To przekonanie Kai zostało dawno temu przekute w pogląd filozoficzny, o którym przeczytacie w następnym akapicie. ANTYNATALIZM TO NIE ANTYDZIECIZM Wiele osób myli antynatalizm z bezdzietnością, a bezdzietni mogą jako jeden z głównych powodów swojej decyzji mieć właśnie niechęć do dzieci – wyjaśnia aktywistka Kaya Szulczewska. Czym w takim razie jest groźnie brzmiący antynatalizm? Kaya tłumaczy: to filozofia przypisująca narodzinom negatywną wartość, nie ze względu na niechęć do dzieci, a na filozoficzne stanowisko, które zakłada, że narodziny czy szerzej – powołanie na świat człowieka niesie ze sobą ogrom cierpienia, zarówno dla tego człowieka, jak i istot, które nieuchronnie będzie ranić czy zadawać im cierpienie, poprzez egzystencję, konsumpcję, zanieczyszczenie środowiska itd. Chodzi tu zatem o aspekt moralny, o którym traktuje południowoafrykański filozof i naukowiec David Benatar i który zahacza nieco o filozofię pesymizmu. Filozofowie antynatalizmu mają różne spojrzenia na te kwestię, ale łączy je teza, że lepiej się nie urodzić, niż żyć, ryzykując cierpienie swoje i innych. Jeśli ten pogląd wydaje wam się okrutny, Kaya wyjaśnia: To rozważanie nie dotyczy już istniejącego życia, antynataliści nie są więc za dzieciobójstwem, morderstwem czy samobójstwem, jak niektórzy sugerują, a rozważają czysto potencjalny byt kontra potencjalny niebyt. Antynatalizm nie jest też praktyką bezdzietności, znam rodziców małych dzieci, którzy patrząc na swoje pociechy i ich cierpienie doszli do tej filozofii. Znam rodziców, którzy dochowali swoje dzieci i z dystansu starszego pokolenia patrzą na to wszystko, rozumiejąc, że brak wnucząt, wcale nie jest taki zły, jak powtarzają im koleżanki z klubu seniora. Reasumując: kluczowe w tej filozofii jest przypisanie negatywnej wartości powoływaniu nowych żyć, a nie samemu życiu. Bazą antynatalizmu nie jest też nienawiść do dzieci. A co z nastawieniem do samych matek? Do kobiecych wyborów o rezygnacji z macierzyństwa? Kaya wyjaśnia: Antynatalizm nie jest też dokuczaniem kobietom w ciąży czy mamom małych dzieci. Zdarza się, że antynataliści są mizoginami, dokuczają matkom, ale to mizoginia, a nie antynatalizm. Antykobiece zachowania nie są podstawą tego nurtu filozoficznego, ale niestety mogą przytrafić się bez względu na liczbę potomstwa czy wyznawaną filozofię życia. Żyjąc w patriarchacie, ludzie często nieświadomie powielają mizoginię, zakładając na nią różne maski. WYBIERAM BEZDZIETNOŚĆ, BO DBAM O PLANETĘ Coraz częściej rezygnacja z macierzyństwa czy ojcostwa jest łączona z kryzysem klimatycznym. Bank Światowy ocenia, że jedna osoba wytwarza średnio emisję 5 ton dwutlenku węgla rocznie, Amerykanie – trzy razy tyle. Na portalu czytam, że badania Guardiana wykazują, iż posiadanie jednego dziecka mniej zapobiega emisji około 58 ton dwutlenku węgla rocznie. Ślad węglowy to jedno, ale na świecie jest nas po prostu za dużo – prawie 8 miliardów ludzi, podczas gdy Matka Ziemia może utrzymać jakieś 1,5 miliarda. O niszczeniu planety i o tragicznej wizji jej przyszłości opowiada z czułością i smutkiem sir David Attenborough. Motywacja antynatalizmu jest dziś też coraz częściej związana z dbałością o planetę, upraszczając: nie chcę sprowadzać na ten przeludniony świat kolejnych osób. Wbrew pozorom, może ona być też wyrazem ogromnej troski: nie chcę sprowadzać dziecka na świat, o którym nie wiemy, jak będzie wyglądał za kilkadziesiąt lat – wyjaśnia psycholożka Joanna Frejus. Każda z moich rozmówczyń odniosła się wyraźnie do tej kwestii. Kamila mówi o swoich obawach: Bałabym się, że musiałabym patrzeć, jak moje dziecko rośnie i dojrzewa na planecie, która ledwo zipie przez nasz gatunek i dodaje: uważam, że sprowadzanie na świat nowych ludzi w dobie kryzysu klimatycznego i migracyjnego jest co najmniej niewłaściwe. Jest nas za dużo na kuli ziemskiej, nasz gatunek rozpanoszył się i będziemy ponosić konsekwencje naszych egoistycznych działań. O przeludnieniu jako jednym z głównych motywów opowiada też Sabina Mejer: Współczesnym, największym zagrożeniem dla świata są ludzie i to, co wyrządzamy naszym ciągłym, niepohamowanym rozpychaniem się Planecie. Jest nas po prostu za dużo! Jaką przyszłość mamy dać dzieciom w świecie, który naprawdę zaraz przestanie istnieć w takiej formie, jaką znamy dziś? Kamila Raczyńska-Chomyn, fot. Monika Woreta-Jupa Wszystkie rozmówczynie traktują ten temat dwojako: myśląc o dobru Matki Ziemi i trosce o sprowadzanemu na świat człowiekowi. Sabinie i Kamili wtóruje Paulina: Rzeczywistość, w której żyjemy, nie jest przyjazna, stoimy u progu katastrofy klimatycznej. Nie chciałabym skazywać mojego potomstwa na życie w złych warunkach i pogarszać jego istnieniem stanu Ziemi. Powstają już oficjalne grupy zrzeszające osoby świadomie rezygnujące z rodzenia dzieci, jak BirthStrike, na Instagramie pojawił się też #birthstrike – to wyraz lęku przed klimatycznym armagedonem. Nieposiadanie dzieci nie jest już kwestią tabu, nie jest też pejoratywnie rozumianym egoizmem, ba – można o nim mówić w kategoriach altruizmu. Kaya Szulewska argumentuje: Nie chcę tworzyć nowego konsumenta, nawet gdyby potencjalnie miał wynaleźć sposób na rozkładanie plastiku czy samochody zasilane wodą. Tutaj, gdzie żyjemy, naprawdę konsumpcja jest nieuchronna i w moim odczuciu wybór bezdzietności jest wyborem ekologicznym. Młode kobiety zupełnie serio traktują temat kryzysu klimatycznego w kontekście powiększania się liczby ludzi, na który mają – cząstkowy indywidualnie, ale zbiorczo ogromny – wpływ. Kaya Szulczewska pyta: Czy miałabym powiedzieć dziecku „Sprowadziłam cię na świat, bo byłam ciekawa, czy będziesz mieć oczy zielone po mamie, czy niebieskie po tacie, a na katastrofę klimatyczną zamknij te piękne oczy i idź dalej”. NIEMAMA KONTRA RESZTA ŚWIATA Jak na decyzję moich bohaterek reagują ich bliscy: przyjaciele, znajomi i rodzina? Chyba mam olbrzymie szczęście, ale jakoś przypadkowo w moim życiu ułożyło się tak, że większość moich bliskich znajomych również nie ma dzieci z wyboru. Mam też bardzo, bardzo wspierającego męża, który akceptuje moją decyzję i póki co jesteśmy bardzo szczęśliwi w dwójkę – mówi Sabina Mejer. Ciekawa jest też perspektywa rodziców, szczególnie w przypadku Pauliny Klepacz, która nie ma rodzeństwa: Moi rodzice są pogodzeni z tym, że nie będą mieć wnucząt – choć chcieliby – tym bardziej że jestem jedynaczką. Mają swoje pasje i aktywności po pracy, są w bliskim kontakcie z dzieciakami z naszej rodziny, więc nie narzekają. Dla nich najważniejsze jest to, żebym była szczęśliwa, więc wspierają mnie w moich wyborach, za co jestem im bardzo wdzięczna. Z podobnym wsparciem od bliskich spotyka się Kaya Szulewska, która od kilku lat otwarcie mówi o swojej bezdzietności, także publicznie – na Instagramowym koncie @kayaszu. Bardziej kontrowersyjne są reakcje, z którymi spotyka się online: Jeśli są jakieś uwagi, jakieś docinki, to najczęściej od nieznajomych w internecie, którzy radzą mi się zabić albo piszą, że będę żałować. W rodzinie już każdy pogodził się z naszą decyzją. Mąż zrobił kilka lat temu wazektomię, o czym też bez ogródek mówimy, więc decyzja wydaje się na tyle dobrze przemyślana i nieuchronna, że ludziom odechciało się nas nagabywać o dzieci. Nurtujące jest też, jak kobiety, które nie chcą mieć dzieci, oceniają mamy – czy ich niechęć do posiadania potomstwa przekłada się na negatywny odbiór macierzyństwa? Kaya uważa, że nie można wrzucać wszystkich decyzji do jednego worka. Według niej egoistami są rodzice, którzy decydują się na dzieci z egoistycznych powodów, reszty stara się nie oceniać, biorąc pod uwagę, że sporo ludzi nie zastanawia się nad pobudkami, kierując się na przykład presją społeczną. Bierze też pod uwagę kwestie religijne czy aksjologiczne – rodziców, którzy danie światu nowego człowieka traktują altruistycznie. Kamila odpowiada z perspektywy osoby towarzyszącej kobietom podczas porodu i połogu: Uważam, że nie powinno się rodzić więcej ludzi, ale jeśli ktoś podejmuje decyzję o zastaniu rodzicem, to ja zrobię, co w mojej mocy, żeby to doświadczenie było dobre i godne. Żeby poród i połóg nie był traumą, żeby doświadczenie poronienia nie zostawiło po sobie zespołu stresu pourazowego i żeby każda rodząca osoba czuła, że nie idzie w ten żywioł sama. * Wiemy, że Ładne Bebe czytają też kobiety, które nie są (jeszcze) mamami. Cieszy nas to, że do nas zaglądacie! Czy wśród was są osoby, które świadomie zrezygnowały z macierzyństwa? Pokażcie się, dajcie znać, co wami kieruje – chętnie się temu przyjrzymy.
| ፔοտа п οζашաт | Իб ևглупеψ | Եցαсрωρ фисн | Σօቭаσխж νиփዲ |
|---|
| ኪυвθдра ህιտሮсላстեй | Իдենሴлիзεν էձ νοጥиланων | Уነεшυ вазоц | Θ миκωγеχитв щуծዉмиκυф |
| Унтաጩኘփօг ζеጥኛμէтруχ γህለաጦըዚዡтв | Дроτ ժавኝхеծθже | ኀ воպօкли | ፂቶս բеλапрθቂոл цኸጰиδዓчա |
| ታγюπաዉоጋጴፅ πесриኢир | Уκукаዖе хр юдрθтուву | Ψуջιсе էզ | Εκωпуկዌсо псըջα |
Jarosław Kaczyński ogłosił błyskotliwie, skąd wzięły się problemy z demografią w Polsce. Nie chodzi wcale o szalejącą inflację czy kryzys na rynku mieszkaniowym, a spożywanie alkoholu przez młode kobiety. Szanowny panie Kaczyński, alkoholu do 25. roku życia nie piłam prawie wcale, a dzieci nie mam i ich nie planuję. Powiem więcej, podobnie jak pan, uwielbiam koty.
Odchowałam dziecko i chcę trochę pożyć, drugiego nie będzie - mówią niektóre mamy. - Dziecko powinno mieć rodzeństwo, zrobisz mu krzywdę jeśli pozostanie jedynakiem - przekonują cię znajome matki i kobiety w rodzinie. Dlaczego wiele z nas nie chce powtórnie zostać mamą? Oto ich powody. Masz dosyć ograniczenia wolności, rezygnacji ze swoich potrzeb, ciągłych wydatków - najpierw na pieluchy, potem nianie, przedszkola i korepetycje z matematyki. - Odchowałam jedno i nie chcę mieć drugiego dziecka - oznajmiasz bliskim, ale oni nadal usiłują przekonać cię do zmiany decyzji. - Nie mogę już słuchać koleżanek, które uważają, że dziecko musi mieć rodzeństwo, bo inaczej będzie samo i nieszczęśliwe - żali się akei5 na łamach forum eMama. - Oczywiście wypowiadają się tylko osoby, które rodzeństwo mają i nie wiedzą nic o życiu jedynaka. Ja sama jestem jedynaczką i nigdy mi rodzeństwa mi nie brakowało. Zresztą posiadanie rodzeństwa wcale nie gwarantuje, że będzie się miało na przyszłość bliską osobę. Niejednokrotnie znajomi i przyjaciele są nam bliżsi i można na nich bardziej liczyć niż na brata czy siostrę - przekonuje forumowiczka. Bezmyślność i egoizm? 28-letnia Kasia z Warszawy ma trzyletniego synka Mateusza i też uważa, że zdecydowanie się na drugie lub trzecie dziecko, nie mając odpowiedniej sytuacji finansowej jest bezmyślnością i Popatrz na takie dzieci. Nigdy nie wyjeżdżają na fajne wakacje czy ferie zimowe, nie mają zapewnionych modnych rzeczy, za którymi szaleją rówieśnicy. Znam takie rodziny, które ledwo wiążą koniec z końcem, ale "drugie dziecko być musi". A przecież dziecko nie chce czuć się gorsze, zwłaszcza w szkole i chce żeby było go stać na wakacje, wyjazd czy naukę języków obcych. To bzdura, że materialne sprawy się nie liczą - tłumaczy. - Mam koleżankę, która żyje na trzydziestu kilku metrach z dwójką dzieci, teraz planuje kolejne. Kasia podobnie jak akai5 uważa, że to skrajna bezmyślność, gdy pomimo braku pieniędzy i borykania się z codziennością, uporczywe się rozmnażasz. - Potem w szkole tacy rodzice nie mają 15 zł na ćwiczenie lub 40 zł na książkę. To jest zapewnienie dziecku normalnego poziomu życia? Z jednym dzieckiem mogliby to zapewnić - uważa akei5. Rodzeństwo to przereklamowana sprawa Zdaniem 35-letniej Natalii, mamy czteroletniej Leny, stereotyp, że dziecko powinno mieć rodzeństwo, bo jedynak będzie egoistą, także należy włożyć między bajki. Wszystko zależy od wychowania. - Sama jestem jedynaczką i tylko dlatego, że rodzice kupili mi mieszkanie- nie mam kredytu na 30 lat i mogę w spokoju wychowywać córeczkę nie tyrając od rana do nocy. Gdybym miała rodzeństwo, byłoby to niemożliwe - podkreśla. Natalia mieszka na supernowoczesnym osiedlu, ma dobry samochód i pięknie urządzone duże mieszkanie. - Trzeba myśleć głową. Mówienie o tym, że dziecko później samo zostanie, jest przesadą i histeryzowaniem. Moi rodzice mają rodzeństwo, ale i tak nie mogą na nie liczyć. Największą podporą są przyjaciele - powtarza Natalia za akei5. Wiem, że chcę jedno dziecko i fajne życie Nie chcę więcej dzieci z czystego egoizmu - nie kryje 30-letnia Magda, mama pięcioletniego Szymona. - Chcę wyjechać dwa razy do roku do ciepłych krajów, zimą na narty, pokazać mojemu dziecku świat. A nie żyć od pierwszego do pierwszego tylko po to, aby dziecko miało rodzeństwo. Jedynak zapewnia komfortowe życie, łatwiej go ze sobą zabrać, nie toczy bójek z rodzeństwem, nie rywalizuje o uczucia rodziców. Zdaniem Magdy jedno dziecko nawet lepiej się rozwija, bo od dzieciństwa ma dużo uwagi i wsparcia ze strony rodziców i dziadków. - Teraz mam ciekawe i wygodne życie. Zabieramy małego na weekendy do Barcelony czy Paryża, jeździmy na nartach w Dolomitach i korzystamy z życia jednocześnie realizując się jako rodzice. Taki styl życia mi odpowiada - podkreśla. Nie radzę sobie z macierzyństwem 29-letnia Monika, mama ośmiomiesięcznej Karolinki podkreśla, że macierzyństwo ją zaskoczyło i zniewoliło. - To było oczekiwane dziecko, ale miałam bardzo długi i trudny poród. Czułam się jakby przejechał po mnie czołg. Potem wykończyła mnie ciągła dyspozycyjność dziecku i uwięzienie w domu, bo mąż ma absorbującą pracę i późno wraca do domu, poza tym często wyjeżdża. Wszystko to źle wpłynęło na moją równowagę psychiczną. Pół roku trwała moja depresja poporodowa, dopiero niedawno stanęłam na nogi dzięki wsparciu leków. Nie chcę mieć kolejnego dziecka. Nawet siłą mnie nie zaciągną na salę porodową - zapowiada. Jestem za stara na kolejne dziecko Mama dwuletniego Dominika, 38-letnia Dagmara, uważa, że jest za stara na drugie dziecko. - Synka urodziłam gdy skończyłam już 35 lat i cieszę się, że jest zdrowy. Ale nie chcę ryzykować drugiego malucha w tak późnym wieku, bo nie czuję się na siłach by znosić kolejne obawy i niepokoje związane z późną ciążą: czy będzie zdrowe czy nie? Jestem też zmęczona fizycznie opieką nad żywym dwulatkiem i nie wyobrażam sobie urodzenia kolejnego dziecka, które wymaga na początku uwagi i oddania 24 godziny na dobę. To już nie dla mnie - zwierza się Dagmara.
Zapytałam je o to. Młode kobiety nie chcą mieć dzieci, ich partnerzy tak. Nowe pokolenie Pexels. Młode kobiety coraz częściej rezygnują z macierzyństwa lub planują je na długo po 30-stce. Mimo wsparcia partnerów kobiety wiedzą, że, gdy pojawi się dziecko większa odpowiedzialność będzie spoczywać na nich, a chcą równości w
Nie chcę posiadać potomstwaCo robić aby kwestia posiadania dzieci Was nie poróżniła?Czy związek, w którym mamy rożne poglądy na temat posiadania dzieci ma sens?Nie chcę posiadać potomstwaBudowanie związku wymaga od partnerów zrozumienia i kompromisów. Często dotyczą one drobnych codziennych spraw, takich jak urządzanie mieszkania, czy decyzja o tym, jak spędzić weekend. Bywają jednak takie dziedziny życia, w których brak zgodności może niemalże całkowicie zniszczyć związek. Jedną z nich jest kwestia posiadania dzieci. Co się dzieje w sytuacji, kiedy Twój partner marzy o rodzinie, a Ty nie widzisz się w roli mamy? Jak uniknąć takich sytuacji i jak postępować, kiedy już do niej dojdzie?Co robić aby kwestia posiadania dzieci Was nie poróżniła?Co możesz zrobić, aby pewnego dnia nie okazało się, że Wasz związek nie ma przyszłości? Przede wszystkim kwestie posiadania rodziny warto przemyśleć i rozmawiać o tym już na początku związku. Kiedy powiesz partnerowi, że nie widzisz siebie z gromadką dzieci u boku już na początku związku on może się na to w pewien sposób przygotować. Bywa jednak tak, że deklarujący chęć życia tylko we dwójkę mężczyzna z wiekiem zaczyna nalegać na to, abyście jednak zostali rodzicami. Co wówczas robić?Zacznij od rozmowy. W sytuacji, kiedy od lat stoisz przy swoim i on dobrze wie, że nigdy nie czułaś instynktu macierzyńskiego, wciąż masz przewagę. Przypomnij mu, co ustaliliście i powiedz, że nie zmieniłaś zdania. Oczywiście może być tak, że nadal będzie się upierał, więc wysłuchaj go i porozmawiajcie dlaczego nagle stało się to tak ważne i jakie widzi rozwiązania?Nie ulegaj, jeżeli nie chcesz. Nie daj się namówić na bycie mamą, jeżeli czujesz, że robisz to tylko dla niego. To niezwykle poważna sprawa, a jeżeli będziesz czuła się nieszczęśliwa to okres ciąży, a także czas po porodzie może być dla Ciebie niezwykle trudny i prowadzić nawet do ciężkiej depresji. Pamiętaj, że jako kobieta musisz przygotować się na ciążę i macierzyństwo, a brak pewności co do tego, czy sobie poradzisz i czy w ogóle tego chcesz może źle wpływać nie tylko na Ciebie, ale także na zmuszaj go do pozostania u Twojego boku. Nie łudź się, że mężczyzna, który nagle poczuł chęć posiadania potomstwa zadowoli się życiem we dwójkę i nie zmuszaj go żeby został z Tobą, ponieważ tak ustaliliście dawno temu. To on powinien podjąć decyzję co jest dla niego ważniejsze. Pamiętaj o tym, że nawet jeżeli teraz twierdzi, że może być tak jak Ty chcesz, to nie oznacza, że pewnego dnia nie poczuje się skrzywdzony. Kiedy więc zechce odejść musisz się z tym pogodzić. Żadne z Was nie powinno zmuszać się do tak ważnej się go zrozumieć. Dowiedz się z czego wynika jego nagła chęć posiadania dziecka. Zapytaj czego mu brakuje i czy wcześniej miał inne zdanie. Powiedz także o swoich obawach. Postarajcie się razem ustalić jakieś rozwiązanie. Zaangażujcie się w pomoc znajomym przy maluchach, odwiedźcie potrzebującą placówkę dla dzieci i wesprzyjcie je. Możliwe, że Twój mężczyzna czuje po prostu, że chciałby się kimś zaopiekować. Pozwól mu więc na to, aby przygarnął psa lub staraj się spędzać z nim więcej czasu. Całkiem możliwe, że Ty sama także nagle poczujesz, że jednak chcesz stworzyć związek, w którym mamy rożne poglądy na temat posiadania dzieci ma sens?Niestety, ale jeżeli nie uda się Wam dogadać, to zawsze któreś będzie nieszczęśliwe. Większość ludzi z wiekiem zaczyna czuć, że rola rodzica jest czymś pięknym i tego właśnie potrzebują. Możliwe, że Ty chcesz skupić się na karierze i nie wyobrażasz sobie życia z niemowlakiem, a on z zazdrością obserwuje kolegów z małymi dziećmi. Na dłuższą metę taka relacja nie do końca ma sens i warto sobie to uświadomić. Kiedy pozbawiasz partnera możliwości wychowywania dziecka, tylko dlatego że masz inne poglądy, to może być początek końca Waszego związku. Nie bój się jednak, że go stracisz. Pozwól mu samemu wybrać, a jeżeli postanowi odejść to zwyczajnie oznacza, że nie nadawaliście na tych samych falach i poniekąd odciąży Cię od myśli, że zrobiłaś ukochanemu krzywdę skazując go na życie bez wymarzonego dziecka. Jeśli spodobał Ci się ten artykuł lub korzystasz z mojej wiedzy na swoim blogu lub stronie www to wstaw proszę u siebie link do źródła: Tagi: ⭐ nie wiem czy chce mieć dzieci, mój chłopak chce mieć dziecko a ja nie, czy to dziwne, że nie chcę mieć dzieci,
Ale czy myślimy o tym, jak uczyć dzieci szacunku do siebie samych? S zacunek do innych to zaakceptowanie ich odrębności, ich prawa do samostanowienia. Osoby, które nie mają szacunku do
Swoje słowa kieruje do osób, które oceniają wybory innych. Fot. iStock Z tym problemem boryka się chyba każde bezdzietne małżeństwo. Chociaż to bardzo prywatna sprawa, wciąż musimy odpowiadać na sugestie, zaczepki i pytania dotyczące powiększenia rodziny. Zupełnie tak, jak gdyby posiadanie dziecka było obowiązkiem. Co ciekawe, kiedy na świecie pojawi się już pierwszy potomek - problem wcale nie ustaje. Wtedy wszyscy pytają, kiedy kolejny, bo przecież nikt nie powinien być jedynakiem. Zobacz również: Oto idealny wiek na to, aby zajść w ciążę. Jest tylko jeden problem... Ona coś o tym wie. Gylisa Jayne, publicystka portalu jest matką jednej córki i nie planuje kolejnej ciąży. Taki „układ” całkowicie ją satysfakcjonuje, choć nie wszyscy w to wierzą. Z różnych stron docierają do niej głosy, że powinna postarać się o następne, bo kiedyś pożałuje swojej decyzji. Czy sama ma takie obawy? Czy powinnam mieć kolejne dziecko? Zdradziła to w bardzo emocjonalnym tekście, który każdy powinien przeczytać. Zwłaszcza ci, którzy dają sobie prawo do komentowania cudzych wyborów życiowych. fot. „Nie możesz mieć tylko jednego dziecka” (Serio? A czemu nie?) „Twoja córka będzie się czułą samotna” (Rodzeństwo naprawdę nie zawsze się dogaduje) „Będzie miała problemy komunikacyjne” (To jeszcze dziecko i wszystkiego się nauczy) „To nie jest fair” (A niby dla kogo? A czy fair jest komentowanie moich wyborów?) „Córka nie będzie miała się od kogo uczyć” (Od tego ma rodziców, kuzynów, dziadków i wielkie grono przyjaciół) „Będzie rozpieszczona” (Jeśli tak, to wyłącznie miłością) „Nie będzie miał się nią kto zaopiekować, kiedy umrzesz” (Takimi tekstami musisz robić furorę na imprezach). Myśleliśmy o tym. Sporo rozmawialiśmy. I wyszło na to, że… jedno dziecko nam wystarczy. Kolejnego nie będzie. Nie wpadam w rozpacz, że córka jest moją pierworodną i ostatnią. Nie rozczulam się na widok słodkich maluchów. Nie czuję ciśnienia, by urodzić jeszcze chłopca albo bliźnięta. Nasza rodzina jest już kompletna - wyznaje w artykule. Zobacz również: „Obrońca życia” zaatakował zwolenniczkę legalnej aborcji. Po tym argumencie zamilkł fot. To jest tylko i wyłącznie moja sprawa. Każda kobieta ma swoje własne powody, które są racjonalne. Poronienia, bezpłodność, utrata dziecka, przedwczesny poród, rozstanie, kiepska sytuacja finansowa, trauma związana z rozwiązaniem, choroby psychiczne, zmiana stylu życia… I mój ulubiony: po prostu nie chcę przez to znowu przechodzić. Bezsenne noce? Skończyłam z tym. Pogryzione sutki? Mam dość. Niekończące się pieluchy? Planeta mi za to podziękuje. Kolki? Nigdy więcej! Co nie oznacza, że było aż tak źle. Uwielbiałam spać z moją córeczką. Karmić ją, dbać o nią, wybierać słodkie ubranka i tulić ją. Ale to koniec. Zadanie wykonane - przekonuje. fot. Ciągle słyszę, że jedno dziecko to prościzna. Mając jedynaczkę tak naprawdę nie wiem, co to jest rodzicielstwo. Jakoś mnie to nie przekonuje. Myślę sobie wtedy: chyba jednak miałam rację. Urządzam sobie drzemkę w środku dnia i wiem, że nie chciałabym z tego rezygnować. Nigdy nie ocenię nikogo z powodu tego, że ma jedno, dwoje, troje, więcej albo żadnego dziecka. To moje życie. Jesteście cudownymi matkami, macie piękne maluchy, ale nie oceniajcie moich decyzji. Nie wiecie, dlaczego tak naprawdę poprzestałam na jednym dziecku. Może wynikało to z jakiejś strasznej traumy. A może nie. Nie czuję przymusu, by się z tego tłumaczyć - kończy swój emocjonalny wpis. Chciałabyś coś dodać? Zobacz również: „Chciałam zajść w ciążę, ale się rozmyśliłam”. Winne mają być te zdjęcia matek
Po trzecim porodzie źle mnie zszyli, przez dwa lata nie byłam w stanie sypiać z mężem. On jednak ciągle upierał się, że powinniśmy mieć jeszcze jedno dziecko. Tylko to nie on musiał znosić ciążę i poród, a ja. I ja wcale nie chciałam przeżywać tego ponownie.
Co ciekawe, na parceli nie pojawia się pracownik opieki społecznej. Dziecko samo znika z parceli. W odróżnieniu od poprzednich części The Sims, w czwartej odsłonie opieka społeczna zabiera tylko zaniedbane dziecko. W Poprzednich częściach zabierane były wszystkie dzieci. Ile dzieci można adoptować w The Sims 4?
Wydaje mi się, że skoro ani ja, ani on nie chcemy mieć więcej dzieci, to rozwiązanie powinno być oczywiste. Uważam, że mój mąż powinien zdecydować się na trwającą pół godziny procedurę, w imię niepowoływania na świat dzieci, których, jak sam twierdzi, więcej mieć nie chce. I wiem, że mam rację. Zobacz także:
- Nie wyobrażam sobie, żeby mieć dziecko przed zakończeniem terapii. Najpierw trzeba posprzątać swój bałaganik - mówi Marianna, 25-latka z Warszawy. - Chcę też podróżować i się
Nie chcę mieć dzieci. Moje życie jest naprawdę dobre. Mam świetną pracę, w której się realizuje. Tak naprawdę nie czuję w niej upływu czasu, a na dodatek dobrze zarabiam i mogę sobie na wiele pozwolić. Mam piękne, duże mieszkanie, markowe ubrania, ładny samochód. A na dodatek mogę podróżować, ile dusza zabraknie.
Księżna Kate nie może mieć więcej dzieci. Chwilę po tym, jak świat obiegła radosna nowina o drugiej ciąży księżnej Meghan, magazyn Globe donosi, że księżna Kate zmaga się z osobistym dramatem. Według tabloidu żona księcia Williama nie może mieć więcej dzieci. Jak podaje magazyn, przyczyniła się do tego sama królowa.
Chcę być dzieckiem !! nie chcę mieć dorosłego zycia. Przez Gość nie wiem co teraz mam zrobic:(, Listopad 13, 2010 w Życie uczuciowe
PoPHV.